środa, 31 lipca 2013

Dla ciebie wszystko - Nicholas Sparks





Tytuł: Dla ciebie wszystko
Autor: Nicholas Sparks
Wydawnictwo: Albatros
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 400
Moja ocena: 9/10








Nicholas Sparks to amerykański pisarz , który ma na swoim koncie kilka genialnych powieści.  „Dla Ciebie wszystko” jest stosunkowo nową powieścią, gdyż powstała dwa lata temu. Wielu, jak zwykle oddaje autorowi pokłon, ponieważ stworzył on kolejne dzieło, które podbiło serca czytelników. Nie bądźmy zdziwieni, jest to w końcu pisarz, którego książki tłumaczy się na 33 języki, a filmy na ich podstawie są również niesamowite. Oczywiście debiutem Sparksa jest „Pamiętnik”, który już czytałam i dzięki któremu pokochałam pisarza.

„Dla Ciebie wszystko” to naturalnie książka o miłości. O pięknej miłości. Taką, która przetrwa wszystko, nawet jeśli czasami wydaje się, iż już jej nie ma. Główni bohaterzy to Amanda i Dawson. Poznali się jeszcze w szkole i  wtedy rozpoczęła się ich przyjaźń. Niestety głównym problemem były ich zupełnie odmienne pozycje społeczne. Rodzice tej bogatej dziewczyny nie mogli przecież pozwolić, aby związała się z kimś z nizin społecznych. Być może gdyby jego rodzina była tylko biedna, to inaczej by na to spojrzeli, jednak rodzina Dawsona od lat słynie jako alkoholicy, złodzieje i buntownicy. Cała wioska była przez nich zastraszana, a fakt że główny bohater był zupełnie innym człowiekiem, niewiele się liczył. Kto chciałby przyszłości dla swojej jedynej córki , z bandą kryminalistów? Miłość tych bohaterów była bardzo silna, tak bardzo, że chłopak zerwał z ukochaną, gdyż chciał dla niej jak najlepiej. Gdyby tego nie zrobił, nie mogłaby ona ukończyć studiów i spełniać swoich marzeń. W tym momencie rozstają się na wiele lat. Podczas ich kolejnego spotkania, będą już dorośli i  jak się domyślamy, nic nie będzie już proste. Co poczują do siebie po tylu latach? I jak to wpłynie na ich życie ?

„Jeśli weźmie się dwoje ludzi, dorzuci nieuniknione górki i dołki i wszystko razem pomiesza, to choćby para bardzo się kochała, nie uniknie konfliktów.”

Głównych bohaterów dość szybko polubiłam. Amanda nie była słodką dziewczynką, rozkapryszoną z powodu bogactwa, a Dawson nie użalał się nad sobą z powodu patologicznej rodziny. Oboje mają silne charaktery , których nie sposób złamać. Tak naprawdę, gdyby chcieli to znaleźli by sposób by być ze sobą. W miłości popełnia się jednak wiele błędów, chcemy dla drugiej osoby jak najlepiej, ale to może okazać się dla istnym koszmarem. Oczywiście bohaterowie mieli też te cechy, które nie przypadły mi gustu. Na przykład Amanda już w tym dorosłym życiu jest mniej pewna siebie, dużo mniej. W kółko kłamie, gdyż boi się że źle zostanie odebrane jej postępowanie.

Warto tu wspomnieć również o Tuck’u. Nie pisałam jeszcze, ale to dzięki niemu bohaterowie spotkali się po latach. Tyle tylko, że Tuck… jest już w grobie. W jaki sposób nieboszczyk może zmienić tak wiele ? Nie oszukujmy się, starsi ludzie są bardzo mądrzy, widzą więcej niż nam się wydaje. Mimo wszystko tutaj ma się wrażenie jakiejś intrygi. Jaką rolę naprawdę pełnił on w życiu postaci, dowiecie się jak przeczytanie .

„Trudności i ciosy często powodują, że ludzie oddalają się od siebie. Ale czasami przeciwnie, zbliżają ich.”

Styl Sparksa mogę chyba określić jako oryginalny. Nie jest trudny, ale nie jest też pospolity. Jego twórczość ma w sobie „to coś”. Wszystko w tej książce jest zapięte na ostatni guzik. Nie ma niedociągnięć, czy braków. Fabuła jest niesamowicie ciekawa i pochłonęła mnie bez końca. Największym plusem jest dla mnie to, że autor nigdy nie przesadza, co do tkliwości. To sprawia, że historia jest bardziej realna. Dlatego właśnie tak bardzo mi się spodobała.

Nicholas Sparks jak zwykle zrobił kawał dobrej roboty. Nie zawiodłam się na tej książce, zakończenie było dla mnie ogromnym zaskoczeniem, a klimat idealnie oddawał to, co chciałam otrzymać. Książka o miłości, poświęceniu i trudnych wyborach, czyli to, czego szuka wiele kobiet w dobrym romansie.  Serdecznie polecam wszystkim, którzy lubią twórczość Sparksa – ponieważ ta historia też im się spodoba, oraz tym którzy jeszcze nie znają tego autora – to już klasyk, więc naprawdę warto. A na koniec oczywiście wszystkim , którzy po prostu kochają romanse.

„(...) wspomnienia to dziwna rzecz. Czasami są całkiem realne, ale czasami stają się tym, czym chcemy, żeby były (...)”









niedziela, 28 lipca 2013

Podróż po miłość.Emilia - Dorota Ponińska

 Tytuł: Podróż po miłość. Emilia
Autor: Dorota Ponińska
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 356
Moja ocena: 6/10










 Emilia Konarska prowadzi życie zakonne. Do klasztoru trafiła, ponieważ straciła rodziców jako dziecko. Początki były trudne, w tych murach panowały srogie zasady, nie było miejsca na czułości. Bohaterka jednak straciła całą rodzinę, więc musiała jakoś odnaleźć się w nowym miejscu, który z czasem stał się dla niej domem. Znalazła sobie nawet przyjaciółkę – Malwinę. Pewnego razu koleżanka zwierza się jej, że chciałaby uciec do swojego narzeczonego, który jak się okazało, nadal żyje. Wszystko skończyłoby się na tylko na planach, gdyby nie przyjazd pewnego Tatara, który twierdzi, iż ojciec Emilii żyje, choć znajduje się w niewoli tureckiej. Prosi on o pomoc. Nadarza się okazja do ucieczki Malwiny, jednak nie tylko ona zostaje do tego zmuszona. Niespodzianki podczas podróży sprawiają, że również główna bohaterka nie może powrócić w mury bezpiecznego zakonu. W ten sposób zaczyna się fascynująca, pełne egzotyki, niebezpieczeństw i emocji podróż.

Dorota Ponińska to bardzo wykształcona pisarka. Jest to osoba, która lubi się angażować, m.in. uczestniczyła w zespole, który starał się o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury dla Warszawy. Teraz jej nową pasją jest pisanie i kultura Orientu, którą znajdziemy właśnie w tym dziele. To właśnie podróże i ciekawe spotkania tak bardzo ją inspirują.

Fabuła z pewnością nie jest oklepana. Spotkałam się z czymś troszkę nowym, odbiegającym od standardów. Akcja jest dwuwątkowa, jednak moją uwagę pochłonął jedynie wątek dotyczący Emilii. Dla wielu będzie to pewnie ciekawe urozmaicenie, choć mi zwyczajnie to się nie spodobało. W związku z faktem, że książka zawiera wiele słów związanych z Bliskim Wschodem – na dole mamy przypisy, dzięki którym rozumiemy treść. Jeśli chodzi o bohaterów, byli bardzo sympatyczni, polubiłam ich od razu. Niestety cały czas czułam pewien niedosyt, miałam ochotę głębiej poznać ich psychologiczne portrety.

Z początku książka kompletnie mi się nie podobała. Dopiero z czasem rozwinięcia akcji zaciekawiła mnie. Losy bohaterów stały się dla mnie ważne, chciałam jak najszybciej dowiedzieć się co będzie dalej. Mimo wszystko zdarzały się momenty w których się nudziłam. Nie było ich wiele, ale kiedy się zdarzały to strasznie się zniechęcałam. Na szczęście język jest lekki, więc książkę przeczytałam bardzo szybko. Największym minusem było dla mnie jednak to, że zakończenie było do przewidzenia. Autorka oczywiście wodziła nas za nosy, było wiele zwrotów akcji, choć nie zdołały mnie one wprowadzić w błąd.

„Podróż po miłość. Emilia” nie jest złą książka, ale mnie jednak nie przekonała. Jest wiele plusów: klimat Wschodu, poznanie religii muzułmanów, wiele przygód, nuty romansu, lekki język. Osobiście najbardziej spodobała mi się ta egzotyka, bo na wątku miłosnym się zawiodłam. Podobała mi się też zmiana zachodząca w głównej bohaterce. Najpierw skryta oraz niesamowicie skromna, na świat patrząca tak, jak nauczył ją zakon. Później poznająca świat, inne kultury, życie w którym liczy się również przyjemność, a nie jedynie surowość i sztywność.

Ten utwór to dopiero tom pierwszy. Kolejne ukażą się w roku 2014 i 2015. Pewnie gdyby już były ukazane, to skusiłabym się i przeczytała, jednak biorąc pod uwagę fakt, iż ta lektura nie powaliła mnie na kolana, to do przyszłego roku pewnie o niej zapomnę. W każdym razie przeczytajcie sami, spotkałam się z kilkoma bardziej pozytywnymi opiniami na temat tej książki, więc mogę być po prostu wyjątkiem. Jak każdy wie, najlepiej samemu sprawdzić i ocenić. Ja mogę polecić „Podróż po miłość” przede wszystkim fanom Orientu i ogólnie egzotycznych klimatów – nie zawiedziecie się.




czwartek, 25 lipca 2013

Legenda.Rebeliant - Marie Lu


Tytuł: Legenda.Rebeliant
Autor: Marie Lu
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 299
Moja ocena: 8/10










Nienawiść to silne uczucie. Miłość również. Natomiast granica między nimi cienka …
  
  „Każdy dzień oznacza nowe dwadzieścia cztery godziny. Z każdym kolejnym dniem wszystko na nowo staje się możliwe. Obojętnie, czy żyjesz, czy giniesz, możesz mieć tylko jeden dzień naraz.”

Marie Lu była jak dotąd zupełnie nieznaną mi autorką. Mimo wszystko ostatnio stała się dość popularna właśnie dzięki tej oto powieści. „Rebeliant” to pierwszy tom trylogii. Pisarka zainspirowała się ekranizacją „Nędzników”, a konkretnie relacją między osobą która ściga – a ściganym, między policjantem – a przestępcą.
               
       Piętnastoletnia June jest geniuszem militarnym. Z pewnością jest to wyjątkowa osoba z charakterem. Podczas tak zwanej Próby dziewczyna zdobywa maksymalną liczbę punktów. To oznacza, że czeka ją świetlana przyszłość na wysokim stanowisku. Do tej pory również żyła w bogatej dzielnicy z bratem, była szczęśliwa, miała wszystko, aż do momentu w którym jej brat zostaje zamordowany..
                
     Day to piętnastoletni chłopak, który pochodzi z biednej rodziny. Pochodzi z zupełnie odmiennego świata co June. Jest on najbardziej poszukiwanym przestępcą. Można by powiedzieć, że to zawodowiec. Zauważamy u niego takie cechy jak zaradność, bystrość, niesamowita kondycja. Mimo tego nie zdał on Próby, co może wydawać nam się dziwne. Bohater ma bardzo trudne życie i wie, że nie czeka go już nic lepszego.
              
     Co połączyło tych dwoje młodych ludzi? Morderstwo. Kiedy Day jest zmuszony ukraść lekarstwo dla umierającego brata, na przeszkodzie staje mu właśnie brat June.  Główny bohater jest mimo wszystko honorowym człowiekiem i nigdy nikogo nie zabił, jednak stając przed trudnym wyborem mógł popełnić ogromny błąd. Od tej pory nasza geniuszka robi wszystko, aby odnaleźć osobę, która zniszczyła jej życie.

     Największym plusem tej książki są bohaterowie. Mają oni twarde charaktery, bardzo wyraziste. Są realni, łatwo można się z nimi utożsamić i spróbować postawić się na ich miejscu. Dla autorki należą się gratulację za tak ciekawy pomysł na te postacie. W tej książce nie spotkałam się z niczym „mdłym”. Wszystko jest pełne emocji i kolorów. Nie nudziłam się nawet przez moment. Również postacie drugoplanowe, np. Tess,  były przekonujące i zajmujące.
               
     Ta opowieść mnie zdecydowanie zaskoczyła. Okładka jakoś do mnie nie przemawiała, opis z tyłu książki już bardziej, jednak nie spodziewałam się niczego nadzwyczajnego. A tu niespodzianka! Jak już zaczęłam czytać, to nie mogłam przestać. Losy bohaterów były tak zajmujące, że nie sposób było odłożyć tę lekturę gdzieś w połowie. Podobał mi się fakt, że poznawałam osobno myśli bohatera i bohaterki. Dzięki temu, że znałam emocje ich obu, nie mogłam stanąć po którejkolwiek ze stron, mimo że były to zupełnie różne strony. Każdy z nich dał się lubić, choć byli tak bardzo różni.
              
      Jak się domyślacie, los sprawi, że główni bohaterowie wreszcie się spotkają, jednak w zupełnie innych okolicznościach niż mogliby sobie wyobrażać. Wydaje im się, że są wrogami, jednak czy aby na pewno? Odkryją oni okrutną prawdę, która zmieni wszystko w co wierzyli, prawdę która zmieni ich losy.
              
      „Legenda. Rebeliant” to powieść, która na długo pozostanie w moim sercu. Po kolejną część sięgnę jak tylko będę mogła. Nieustanna akcja, świetnie wykreowani bohaterowie i wyjątkowy styl autorki sprawiły, że książka ta zasłużyła na moje uznanie i wielu, wielu innych. Polecam, przeżyjcie również tę przygodę, będzie niezapomniana.


„Przyglądam mu się przez chwilę w nadziei, iż jeszcze raz obrzuci świat spojrzeniem swoich pięknych oczu, ale tak się nie dzieje.”



poniedziałek, 22 lipca 2013

stosik

   

Oto kilka książek na najbliższe dni ;)
   Tak więc od góry: Josh McDowell - "W poszukiwaniu odpowiedzi". Króciutka lektura, dla mnie ciekawa, bo odpowiadająca na pytania, które przyszły mi do głowy po przeczytaniu "Kodu Leonarda da Vinci". Następnie "Narzeczona oficera" - krótki romans, idealny na popołudniowe leżakowanie. "Zagubiona przeszłość" Jodi Picoult - utwór autorki z którą już od dawna miałam ochotę się zapoznać, wiążę z nim ogromne nadzieje. Później Evans: "Stokrotki w śniegi" oraz "Obiecaj mi" - nad tą pierwszą się jeszcze zastanowię z powodu takiego, że mamy lato, ale ta druga jest już obowiązkowa, ten autor nigdy mnie nie zawiódł. "Coco Chanel Życie intymne " to biografia, którą często widziałam na blogach i postanowiłam się z nią zapoznać. "Podróż po miłość" trafiła się zupełnie przypadkowo i nie wiem czego się tu spodziewać.  Libba Bray natomiast bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie trylogią Zbuntowane anioły, więc myślę, iż "Wróżbiarze" będą równie dobrzy (już zaczęłam czytać i jestem zachwycona). "Rebeliant" był swego czasu tak zachwalany, że nie mogłabym go nie przeczytać, natomiast "Assasins - Renesans" to książka podsunięta mi przez chłopaka, sądzę że będzie całkiem dobra.

   Jak wyglądają wasze plany na najbliższe dni? Być może coś z tego stosika polecacie lub wręcz przeciwnie? 

piątek, 12 lipca 2013

Honor Legionu - Andrzej Sawicki

Tytuł: Honor Legionu
Autor: Andrzej Sawicki
Wydawnictwo: Erica
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 343
Moja ocena: 7/10






   „Honor Legionu” to powieść w której poznacie prawdziwe, męskie spojrzenie na wojnę. Nie ma tu rozległych wątków miłosnych, czy rozczulania się. Znajdziecie tu natomiast śmierć, gwałt, głód i mnóstwo strachu.

   Andrzej Sawicki jest z zawodu chemikiem. Na swoim koncie ma kilka powieści fantastycznych np.,,Inkluzja” lub ,,Nadzieja czerwona jak śnieg”. Historia wojskowości od dawna była jego pasją i to właśnie dzięki temu zyskał aspirację do napisania „Honoru Legionu”.

   Autor przenosi nas do roku 1797. Głównym bohaterem jest tu Kazimierz Lux – siedemnastolatek pochodzący z Warszawy. Właśnie wstąpił do Legionu Polskiego stworzonego za zgodą Napoleona. Jest to osoba dająca się lubić. Bardzo młody i przystojny Kazik jest uzdolniony, zna cztery języki, do tego cechuje go spryt, a swoje obowiązku w wojsku jako kwatermistrz spełnia nad wyraz dobrze.  Naturalnie szybko znajduje sobie piękną Włoszkę, jednak przyjemności nie trwają wiecznie. Kiedy zostaje ona przypadkiem otruta, bohater zaczyna kierować się zemstą. Niestety Luxa prześladuje niesamowity pech, jak on sam mówi „klątwa”. Zostaje wplątany w mnóstwo przekrętów i praktycznie jest skazany na śmierć. Mimo tego śledząc bohatera ma się wrażenie, że jest on niesamowitym szczęściarzem…

   W tej książce najbardziej spodobał mi się obraz wojny oczami żołnierza. Przecież wojskowi nie żyli wtedy tylko bitwami. Większość czasu poświęcano na musztry, ćwiczenia i obowiązki koszarowe. Potrzebowali oni również rozrywki, czyli hazard (który w sumie był zakazany), alkohol oraz seks. Te kilka jakże istotnych rzeczy w życiu mundurowego A. Sawicki przekazał idealnie. Upijanie się, czy też seks z byle kim to codzienność w armii. Żołnierze tęsknili za domem, nie wypłacano im żołdów,  cierpieli głód.. Chcieli sławy, bogactwa i wolności dla ojczyzny, ale droga do tego była trudna i wymagała czasem poświęceń, którym nie byli w stanie podołać.

   Styl autora jest bardzo obrazowy. Z łatwością wyobrażałam sobie martwe ciała , strzelby, i pełnych zaciętości żołnierzy. Język nie jest zupełnie prosty, najbardziej irytujące był dla mnie chyba fakt, że nie znałam wielu sformułować dotyczących wojskowości i ciągle musiałam wzrokiem zjeżdżać w dół, aby wiedzieć o czym w ogóle czytam. Mimo wszystko jestem zadowolona, bo dzięki temu nauczyłam się kilku ciekawych wyrazów.

   Co najlepszego spotkało mnie w tej książce ? Jej realizm. Zapach wojny, gwar rozmów, odgłos strzałów, pełne napięcia chwile – to wszystkie wypływało lawinami z tej lektury. Czułam się niesamowicie czytając ją. Coś takiego nie łatwo stworzyć, dlatego chylę czoła autorowi. Rzeczywiście Andrzej Sawicki to niedoceniany autor. Widać, że ta powieść została napisana z wielką pasją.

   Klimat utworu z łatwością oddaje charakter wojny. Opisy raczej nie były zbyt drastyczne, choć zdarzały się momenty mrożące krew w żyłach. Największe emocje we mnie, jako kobiecie wzbudzały momenty kiedy autor pisał o gwałtach, o tych krzykach kobiet zza ściany. Bolało mnie, że tak naprawdę była to nieunikniona część wojny, a dobrzy żołnierze nie mogli nic z tym zrobić, nawet generałowie nie mieli na to wpływu.

   Bardzo podobało mi się to, że Kazik miał siedemnaście lat. Jestem w sumie niewiele starsza od niego, dzięki czemu z łatwością się z nim utożsamiłam. Jego uczucia, postrzeganie świata i życia było mi bliskie. Szybko się zakochiwał, wierzył w świetlaną przyszłość i czasem bywał naiwny.

   Andrzej Sawicki pozytywnie mnie zaskoczył. „Honor Legionu” to świetna książka opowiadająca o bólu, cierpieniu, wierze i nadziei podczas wojny. Jest to w pewnym sensie też dobra lekcja historii, ale również życia. Kolejne części z pewnością będą również pełne zwrotów akcji. Polecam wszystkim fanom utworów o wojnie, z nutą historii i realnymi bohaterami. Nie pożałujecie, a Kazimierza Luxa polubicie szybciej niż sądzicie. 



niedziela, 7 lipca 2013

Krew, pot i łzy - Carla Mori

Tytuł: Krew, pot i łzy
Autor: Carla Mori
Wydawnictwo: Oficynka
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 308
Moja ocena: 6/10










   Kościół i jego mroczne tajemnice zawsze nas intrygowały. Mimo wielu kontrowersyjnych pogłosek na jego temat, nadal jest uznawany za święty. Co jeśli jest o wiele gorzej niż sobie wyobrażamy? Nasze najśmielsze myśli nie zawierały pewnie przypuszczeń, iż cała ta instytucja mogłaby być na posługach samego szatana.

„Wreszcie nie mogła pojąć, w jaki sposób nieskończone rzesze ludzi nabierają się na ten teatr, który odgrywa się przed nimi już dwa tysiące lat”

       Jedną z głównych bohaterek książki jest Klara. Przyjeżdża do Częstochowy – miasta w którym spędziła swoje dzieciństwo i którego naprawdę nie lubi, aby napisać artykuł o wszystkich „brudach” prezydenta tego miasta. Robi to dla swojego dziecka, które niedługo ma przyjść na świat. Jako samotna matka musi zapewnić sobie i synkowi ciepły dom w którym spokojnie mogłaby zająć się wychowaniem. W celu zdobycia kilku informacji do artykułu spotyka się ze swoją przyjaciółką Zuzą, która jest prokuratorem. W ten oto sposób zostaje wplątana w śledztwo dotyczące morderstwa dwójki kochanków zamordowanych w dziwny sposób w hotelu. To niestety nie koniec kłopotów, następują kolejne tajemnicze morderstwa a wydział śledczy i Zuzanna w żaden sposób nie mogą odnaleźć sprawcy. W pewnym momencie otrzymują jednak wskazówkę, która prowadzi nie gdzie indziej, jak do samego kościoła.

„Widziała swoje dziecko na czele pielgrzymki cierpiących dusz. Widziała siebie, stojącą naprzeciw morza krwi. Otworzyła oczy i w tej chwili zrozumiała, co oznaczały jej wizje.”

       Carla Mori była wcześniej zupełnie nieznaną mi autorką. Dopiero „Krew, pot i łzy” zdobyło wielką sławę, dlatego też sięgnęłam po tę książkę. Jak sama autorka wspomina, chciała stworzyć utwór podobny do „Kodu Leonarda da Vinci”. Owszem jest to coś podobnego, jednak po książkach Browna miałam ochotę zwiedzić cały Rzym, obejrzeć wszystkie obrazy opisane w powieści, natomiast po tej książce nie mam jakoś ochoty na zwiedzanie Częstochowy, ponieważ żadne miejsce nie zostało tak naprawdę owiane nutą zagadki i tajemnicy. Wszystkie rzeczy zostały wymyślone tylko na potrzeby tej oto książki. Pomysł na książkę być może rzeczywiście jest dość kontrowersyjny, niektórzy chwalą autorkę za odwagę wyrażania swojego zdania, jednak moim zdaniem wcale nie ukazała ona tutaj niczego nowego. Księża nie raz byli osądzani o cudzołóstwo, biskupi o pazerność, a wierni o wiarę na pokaz. Tak więc nie zostałam zaskoczona niczym o czym bym nie wiedziała. Mimo tego Carla Mori w sposób perfekcyjny poruszyła te problemy i wplątała je do swojej powieści czyniąc ją ciekawszą.

     Niestety jako horror ta opowieść strasznie mnie rozczarowała. Brakowało mi momentów, które wzbudzają słodkie napięcie przed jakąś wielką tragedią. Niestety bardzo też nie lubię kiedy połowa opowieści jest zupełnie realna, a nagle w drugiej części pojawiają się elementy fantastyczne. Czytając recenzje innych, oraz to co na okładce, nie spodziewałam się takich paranormalnych wrażeń. Z początku sądziłam, że po prostu ktoś jest wariatem i ma zwidy, ale jednak nie.. W każdym razie język autorki bardzo mi się spodobał i dla niektórych osób będzie to pewnie całkiem niezły horror. Gdyby powstał film na podstawie tek książki z pewnością wiele osób chciałoby go obejrzeć i bardzo by on się podobał.

       „Krew, pot i łzy” nie zrobiła na mnie dużego wrażenia, jednak mimo wszystko zaciekawiła. Zakończenie pozostało otwarte, więc być może autorka spróbuje napisać kolejną część, którą chętnie przeczytam, choćby po to, aby dowiedzieć się o dalszych losach głównej bohaterki i jej małego synka, który miał odegrać tu ważną rolę, mimo tego, że jest niemowlakiem. Polecam naprawdę wszystkim oprócz katolikom, którzy nie potrafię zwyczajnie przyjąć opinii kogoś innego. Pamiętajcie, że to tylko fabuła książki, która porusza pewne problemy, nikt przecież nie narzuca nam tutaj, abyśmy myśleli podobnie.

„Na chwałę Najpotężniejszego!
Odejdźcie, ofiara spełniona
Znalazłszy się w winie Wiecznego
Skrwawionych tłum owiec tu skona”







piątek, 5 lipca 2013

Sto dni po ślubie - Emily Giffin

Tytuł: Sto dni po ślubie
Autor: Emily Giffin
Wydawnictwo: Otwarte
Rok wydania: 2010
Liczba stron: 369
Moja ocena: 7/10





„Właściwie to coś, o czym marzy każda dziewczyna, którą rzucił facet. Że kiedyś pożałuje, wróci i powie jej o tym.”

   Miłość to najpiękniejsze, a zarazem  najtrudniejsze istniejące uczucie. Małżeństwo natomiast to znak, że dwoje ludzi nie tylko się kocha, ale również pragnie poświęcić dla siebie i być ze sobą mimo wszelkich przeszkód. Los jest jednak kapryśny i zanim znajdziemy tę prawdziwą miłość rzuca nas tu i tam. Pewnie większość z nas nie raz kochała i przeżywała „wielką miłość” , jednak niewiele z nich skończyło się happy endem. Najgorsze jest jednak to, że przeszłość zawsze do nas wraca. Próbujemy ułożyć sobie życie, jesteśmy szczęśliwi, a tu nagle kilka wspomnień, kilka intensywnych uczuć z przeszłości burzy naszą bajkę. Co trzeba zrobić aby odciąć się od przeszłości raz na zawsze ? I czy pierwsza wielka miłość zawsze okazuje się tą najsilniejszą i właściwą ?

   Główną bohaterką powieści jest Ellen. Jej historię poznajemy od momentu stu dni po jej ślubie. Andy jest jej mężem.  Ich małżeństwo jest zupełnie nowe i bardzo dobrze się im układa. Wydają się być dla siebie stworzeni, świetnie ze sobą współgrają. Ellen to młoda artystka, pasjonuje ją fotografowanie. Jest osobą wrażliwą i bezgranicznie kocha swego męża. Jest on bratem jej przyjaciółki Margot dzięki czemu wychodząc za niego za mąż stała się częścią rodziny którą znała od lat. Andy natomiast jest chyba ideałem mężczyzny dla wielu kobiet: romantyczny, opiekuńczy, zaradny. Jest to związek doskonały, jednak jak wiemy z doświadczenia: wszystko co dobre kiedyś musi się skończyć. Tak więc pewnego dnia Ellen spotyka na zatłoczonej ulicy Nowego Jorku swoją dawną miłość – Leo.  Nic nie znaczące spotkanie, a jednak zakłóca wewnętrzny spokój bohaterki na dobre. Uczucia powracają i okazuje się, że Ellen nadal czuje pewien pociąg do swego byłego. Czy to uczucie to prawdziwa, ognista miłość, która na zawsze pozostała w sercu bohaterki? Kto okaże się tym jedynym ? Wszystkiego dowiecie się po przeczytaniu, dlatego zachęcam !

   Jest to moje pierwsze spotkanie z Emily Giffin i mogę śmiało stwierdzić, że zaintrygowała mnie ta autorka. Co prawda na początek miałam sięgną po tak wychwalane „Coś pożyczonego”, jednak gdy zobaczyłam tę pozycję w bibliotece nie mogłam się powtrzymać. Ta młoda pisarka wywarła na mnie całkiem dobre wrażenie i z pewnością sięgnę po jej pozostałe utwory.

„Każde zerwanie wydaje się skomplikowane, choć tak naprawdę w większości wypadków wszystko jest bardzo proste. Jedna osoba odkochuje się - albo zdaje sobie sprawę z tego, że w rzeczywistości wcale nie była zakochana - i nagle czuje potrzebę cofnięcia wszelkich słów i obietnic.”


   Najbardziej w tej powieści podobał mi się jej realizm. Co prawda ja kompletnie nie potrafiłam utożsamić się z naszą drogą Ellen i nigdy nie rozumiałam miłości do dwóch mężczyzn jednocześnie, ale wiem na pewno, że jest mnóstwo kobiet które z łatwością odnalazłyby siebie w takiej sytuacji. Historia wydaje się być zupełnie zwyczajna a pomysł mało oryginalny, jednak jest w stylu tej autorki coś takiego, co sprawia że opowieść ta jest wyjątkowa i bardzo nas zaciekawia. Przyznam się, iż były takie momenty w których po prostu nie mogłam przestań czytać, dopóki nie dowiem się co stało się dalej. Ostatnie kilkadziesiąt stron non stop trzymało mnie  w napięciu, a w głowie podpowiadałam bohaterce co powinna zrobić a czego nie. Najbardziej urzekł mnie fakt, że nie przewidziałam zakończenia, co ostatnio zdarzało mi się w naprawdę wielu książkach.

„Istnieją dwa rodzaje przeprosin. Jeden podszyty żalem za tym, co się utraciło, i ten drugi, prawdziwy: prośba o przebaczenie, bez żadnych podtekstów.”

   „Sto dni po ślubie” to utwór intrygujący, bardzo dobrze ukazujący psychikę kobiet i pozwalający na kilka przemyśleń.  Osobiście bardzo mi się podobał, choć wątpię abym sięgnęła po niego jeszcze raz. Była to dla mnie miła lektura i nie żałuję, że zabrałam się za nią. Uwielbiam książki w których ukazane jest prawdziwe życie, prawdziwe problemy, które spotykają tysiące ludzi. Taki właśnie prawdziwy obraz małżeństwa otrzymałam w tej powieści: nie jest to żadna sielanka, tylko ogromny trud, wiele wyborów oraz przede wszystkim poświęcenie. Polecam wszystkim, którzy mają ochotę na taką kobiecą literaturę.

„Miłość to suma wyborów, siła zaangażowania, więzi, które trzymają nas razem.”







wtorek, 2 lipca 2013

Podsumowanie czerwca

  Podsumowując czerwiec :
 
   Tak więc 7 czerwca zamieściłam na bogu pierwszy post. Naoglądałam się setek blogów, jednak najbardziej zainspirowała mnie moja przyjaciółka (http://studnia-pelna-ksiazek.blogspot.com). Początki były dość ostrożne, nie angażowałam się zbytnio, nie pisałam recenzji, była to tylko taka próba aby dowiedzieć się, czy mi się spodoba.I tak naprawdę cały czerwiec zleciał w ten sposób. Dopiero pod koniec stwierdziłam, że naprawdę chcę prowadzić tego bloga i przyłożyć się do niego. Więc od tej pory posty będą pojawiały się częściej, mam nadzieję, że blog stanie się ciekawszy i będzie przybywało obserwujących. Trzymajcie za mnie kciuki !


 
   Moje wyniki:
Przybyło 15 obserwatorów oraz 17 osób dodało mnie do swoich kręgów.
Przeczytałam 5 książek.
Przeczytane strony : 2327 , co daje na dzień 78 stron.
 

   Książek jest niestety mało, ale dwie z nich były dość długie, więc w sumie nie jest tak źle i nie czuję się niezadowolona, choć mogłoby być lepiej. Na pewno wyniki te poprawią się w lipcu ;)
 
   Dziękuję wam za każdy komentarz który motywuje mnie do dalszego prowadzenia bloga! Dziękuję za to, że odwiedzacie mojego bloga, to wiele dla mnie znaczy ;)
 



                                             Vincit qui patitur
                                                              - zwycięża ten, kto wytrwa.