środa, 25 września 2013

Na rozstaju dróg - Richard Paul Evans







Tytuł: Na rozstaju dróg
Autor: Richard Paul Evans
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 295






„Na rozstaju dróg” to już druga część serii „Dzienniki pisane w drodze”. Niestety nie miałam okazji przedstawić Wam recenzji pierwszego tomu, czyli „Dotknąć nieba”, ale mam nadzieję zachęcić Was do zapoznania się z tą historią dzięki tej recenzji. A zapoznać się warto, gdyż jest to książka pełna potężnych emocji, wartości oraz refleksji nad życiem.

Na kartach tej lektury znów spotykamy się z Alanem Christoffersen, który opisuje nam swoją podróż przez Stany Zjednoczone. Jej celem jest tak naprawdę odnalezienie sensu życia (po ciężkich przejściach o których można dowiedzieć się w części pierwszej). Niestety na jego szlaku staje wiele przeszkód, a jedna z nich okazała się nie do przebycia. Kiedy główny bohater zostaje zaatakowany przez gang młodych ludzi, trafia do szpitala w ciężkim stanie. Człowiek tak schorowany przez długi czas z pewnością nie będzie mógł podróżować pieszo przez cały kraj. Na szczęście w jego życiu pojawia się kobieta, spada niczym anioł z nieba, i takie właśnie jest jej imię – Angel. Jej pomoc jest tu nieoceniona, jednak ona też może mieć poważne problemy z odnalezieniem swojego sensu życia. Czy Alan zapomni o utraconej niedawno żonie? Jaki sekret skrywa Angel? O tym Wam już nie powiem.

Szczerze powiem, że Evans jest jednym z moich ulubionych autorów, uwielbiam jego książki i na żadnej nigdy się nie zawiodłam. Być może wielu z Was będzie sądzić, iż jest to romans, jednak tak naprawdę jest to zupełnie coś innego. W tej książce nie ma wiele o namiętności między dwojgiem ludzi. Nie znajdziemy tu też banalnych historii i motywów. Wszystko jest jedyne w swoim rodzaju. Przede wszystkim spodobały mi się tu liczne refleksje, portret ludzkiej samotności oraz pomysł na bohaterów, bo to oni podbijają serca czytelników. Pisarz wydaje mi się być bardzo wrażliwym i spostrzegawczym człowiekiem. Pięknie opisuje uczucia oraz myśli Alana, który boryka się z bólem psychicznym, jak i fizycznym. Niesamowity był dla mnie również fakt, gdy autor wprowadził zupełnie nowy wątek do książki, kiedy nikt już się tego nie spodziewał. Niby taka przewidywalna historia, a jednak nic do końca przewidziane zostać nie mogło.

Evans operuje bardzo przyjemnym stylem. Książkę tę przeczytałam w jeden wieczór, kiedy to miałam ochotę się zrelaksować i otrzymać dużą dawkę uczuć. Po lekturze byłam bardzo wzruszona. Klimat utworu sprawił, że przez cały wieczór czułam się błogo i spokojnie. Historia ta wyciszyła mnie, dała chwilę przemyśleń. Myślę, że otrzymałam też nadzieję, która w te smutne jesienne wieczory była zdecydowanie na miejscu. Jeśli chciałabym powiedzieć krótko – Richard Paul Evans jest po prostu dobry w tym, co robi i zawsze gdy będę miała tego przysłowiowego kobiecego doła, będę sięgać po jego książki, aby poprawić sobie humor.


„Na rozstaju dróg” to książka wartościowa i piękna. Pokazuje nam, że najlepszym sposobem na pozbycie się własnego bólu jest pomoc innym. Oczywiście na początek polecam pierwszą część, która również jest niczego sobie. Ja mam natomiast nadzieję, że dane mi będzie przeczytać jeszcze trzecią część. Teraz wierzę, że odkryjecie w tej książce, choć część tego, co odkryłam ja. Polecam wszystkim szukającym ukojenia!

Moja ocena: 6/6







piątek, 20 września 2013

Miłość za sms, czyli cała prawda o erotycznym biznesie komórkowym. - J.K.Filipowski







Tytuł: Miłość za sms, czyli cała prawda o erotycznym biznesie komórkowym
Autor: Jakub Kornel Filipowski
Wydawnictwo: Videograf
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 239






Niemal każdy posiadający telefon człowiek każdego dnia zostaje osaczany przez wiadomości typu: „Wygrałeś 100 tysięcy” bądź „Ktoś bardzo chce Cię poznać! Zobacz fotki tej osoby” lub z innej beczki „Poznaj datę swojej śmierci”. Jedni pozostawiają to bez odpowiedzi, inni chętnie z tego korzystają. Ile jednak jest prawdy w wróżeniu z kart lub gorącej Jolce, która mieszka niedaleko i chętnie Cię pozna? Co tak naprawdę kryje się za tymi numerkami, od których otrzymujemy te tajemnicze smsy? Dzięki tej książce dokładnie dowiecie się, o co chodzi w tym całym biznesie, ja natomiast zamierzam Wam jedynie o tym napomknąć.

Nie ma nic prostszego, niż zarabianie na ludzkiej naiwności. Biznes SMS-owy kręci się już od dawna. Wydaje się, iż powinniśmy zdawać sobie sprawę, że to wszystko to brednie,  jednak każdego dnia wiele ludzi daje się na to nabrać. Pracownicy tych serwisów wciągają klientów w romanse SMS-owe, nakłaniają do zwierzeń, obiecują swoje zdjęcia, a nawet proponują spotkania! Oczywiście nigdy do nich nie dochodzi, ale codziennie dziesiątki osób przychodzi na randki, które nigdy nie mogą się odbyć! A wszystko dlatego, że po drugiej stronie wcale nie ma kochającej Krysi, ani opiekuńczego Sławka. Ludzie kompletnie nie zdają sobie sprawy, że rozmawiają z (najczęściej młodymi) ludźmi, którzy po prostu przychodzą do pracy – zazwyczaj z braku wyboru lepszej. W ten sposób ponętna Tatiana, tak naprawdę może być 30 letnim Adrianem. Od razu przechodzi ochota na taki romans prawda?

Praca w takiej firmie wymaga sporej odporności psychicznej. Jak łatwo się domyślić, podejmują ją właśnie studenci, którzy starają się o każdy grosz. Dlatego też znajdziemy w tej książce informację o tym, z jakimi beznadziejnymi warunkami muszą się zmagać młodzi ludzie. Biznes, w którym chodzi o oszukiwanie i co gorsza, częste stykanie się z rozmowami o przeróżnych zboczeniach z pewnością nie wpływa na nich dobrze. Dlatego, co najważniejsze – ta książka nie została napisana w celu przedstawienia gorących rozmów. Ma ona za zadanie przekazać nam, jak łatwo jest nas zmanipulować i w jak nędznym świecie żyjemy. Nie polecam ludziom wrażliwym.

Książka jest podzielona na kilka rozdziałów, które osobno opisują zadania pracowników oraz sztuczki stosowane na klientach. Te psychologiczne zagrania są czasami doprawdy poniżej pasa. W książce  jest ukazanych wiele rozmów SMS-owych, które naprawdę miały miejsce i które bardzo mnie zszokowały. Jeśli mam być szczera, to spodziewałam się głównie zboczonych facetów bądź niedojrzałych nastolatków, którzy pisali z chęci otrzymania pikantnych zdjęć bądź tego typu rzeczy. Nic bardziej mylnego. Zagłębiając się w tę lekturę zauważyłam, iż głównym problemem polskiego społeczeństwa jest samotność. Osobiście wróżki, horoskopy, magiczne wygrane uważam za śmieszne i nigdy mi nie przyszło do głowy, aby na poważnie wysłać jakiegokolwiek SMSa pod takiż to numer. Jak się tu jednak dowiedziałam, kobiety potrafią napisać do wróżki, aby powiedziała im czy rozwieść się z mężem! Jak można taką decyzję podjąć za pomocą SMSa za który zapłaci się 2,44 – oczywiste jest, że to czyste oszustwo! Takich, jak i podobnych sytuacji w tej książce znajdziecie wiele.

Odnosiłam wrażenie, że autor jest inteligentną osobą, a jego przemyślenia bardzo mnie zainteresowały. Cieszę się, że chciał się podzielić z innymi swoim doświadczeniem i opowiedzieć Nam o tym (moim zdaniem bardzo poważnym) problemie społeczeństwa. Do ludzi trzeba krzyczeć na wszystkie sposoby i uświadamiać ich o takich oszustwach. Przede wszystkim trzeba też ludziom pomagać. Ta książka niestety tylko uświadamia jak smutny jest ten kraj i jak wiele osób potrzebuje bliskiej osoby. Samotność oraz naiwność, która z tego wynika to problem, który mam wrażenie, że ciągle narasta. Dlaczego ludzie nie są szczęśliwi w naszym społeczeństwie? Na to pytanie już niech każdy odpowie sobie sam.


„Miłość za SMS, czyli cała prawda o erotycznym biznesie komórkowym” to książka którą mogę polecić wszystkim, którzy są zainteresowani jak działa ta instytucja i kto stoi po drugiej stronie telefonu. Myślę, że jej temat jest dość ciekawy, a przede wszystkim jest to temat, który warto poruszać. Jeśli macie też w swoim gronie najbliższych osobę, która z zapałem wysyła SMSy do takich firm – sprezentujcie jej tę pozycję, zaoszczędzi dzięki temu mnóstwo pieniędzy i rozczarowań. Uświadamiajmy się nawzajem, i nie bądźmy naiwni!






Niestety zwycięzca konkursu nie zgłosił się po wygraną. W tym przypadku kolejną osobą wytypowaną do wygranej jest : Książki są zwierciadłem mojej duszy

Gratuluję !

środa, 18 września 2013

Problem cierpienia - C.S. Lewis









Tytuł: Problem cierpienia
Autor: C.S. Lewis
Wydawnictwo: Esprit
Rok wydania: 2010
Liczba stron: 195







Clive Staples Lewis jest większości z nas znany przede wszystkim z „Opowieści z Narnii”. Jako młody chłopak stracił swoją wiarę, spowodowała to I wojna światowa, w której uczestniczył. Na szczęście na studiach, podczas wielu dyskusji jego wiara zaczęła powracać, o czym możemy przeczytać w „Zaskoczony radością”. Od tej pory religia stała się głównym tematem poruszanym przez pisarza.

Myślę, że bardzo ważna jest przedmowa tego utworu, gdzie autor wyjaśnia, iż tak naprawdę nie do końca żyje zgodnie z zasadami które sam głosi. Ta książka nie chce przekazać nam suchej wiedzy, Lewis doskonale zdaje sobie sprawę, że gdy cierpimy najważniejsza jest odrobina odwagi i współczucie innych.

Cierpienie nie jest obce żadnemu człowiekowi. Na każdym kroku je zauważamy. Codziennie ktoś umiera, każdego dnia kolejna osoba przeżywa jakieś nieszczęście. Wielu ateistów mówi wtedy – dlaczego Bóg do tego dopuszcza? Widocznie nie jest tak dobry lub wszechmocny. Ludzie pojawili się na Ziemi i od początku sprawiali sobie przykrość, zadawali ból. Wydaje się, że Najwyższy jest kompletnym ignorantem. Takie pesymistyczne myślenie dotyka wielu osób. Nie ukrywajmy, nie jest wcale łatwo powiedzieć „widocznie Bóg tak chciał”, gdy tracimy coś dla nas najważniejszego. W tej lekturze Lewis pięknie tłumaczy problem cierpienia. Twierdzi, że Bóg przez nie stara się do nas przemówić:

„W naszym cierpieniu Bóg krzyczy do nas; cierpienie to Jego megafon, który służy do obudzenia głuchego świata”

Być może ma rację. Cierpienie wyzwala w nas też miłość do człowieka dotkniętego bólem. Cały nasz świat jest powiązany małymi niteczkami, które ze sobą współgrają. Z jednej strony świat bez cierpienia wydaje mi się pięknym, ale z drugiej kompletnie nie potrafię go sobie takim wyobrazić. Ból fizyczny, psychiczny czy duchowy kształtuje nas.  Pisarz próbuje tutaj opisać jedno z najtrudniejszych zagadnień, lecz jednocześnie najbliższych naszym sercom.  

Przyznam, że tę książkę jest mi trudno ocenić. Z pewnością jest ona z wyższej półki, a jej treść ma pewne wartości, lecz przede wszystkim przedstawia ona filozofię cierpienia. Język nie należy do najprostszych i mimo tak niewielu stron, książkę czyta się raczej powoli. Myślę, że lepiej jest ją czytać codziennie po trochu, gdyż aby dogłębnie zrozumieć, co chciał nam przekazać autor musimy się w spokoju i ciszy zastanowić nad przeczytanym tekstem (a zapewniam, że jest się nad czym zastanawiać). Ciężko jest mi też powiedzieć, czy ta książka jest odpowiednia dla każdego. Skupia się ona głównie na Bogu, z czego nie każdy może być zadowolony. W każdym razie uważam, iż zwyczajnie warto poznać jakieś dzieło Lewisa, poza „Opowieściami z Narnii”, szczególnie, że nie są one zbyt długie.

„Problem cierpienia” to książka, która rozkłada wszelaki ból na czynniki pierwsze. Lewis krok po kroku tłumaczy nam to zagadnienie. Czasami miałam wrażenie jakby czytał mi w myślach. Czytając pojawiały się w mojej głowie pytania, a po chwili znajdywałam w tej lekturze na nie odpowiedzi. Jest to książka wyjątkowa i szczerze zachęcam do zapoznania się z nią. Ocenę natomiast pozostawię Wam.


„Zakładamy i często wierzymy, że to, co jest w istocie negatywnym nawykiem, stanowi wyjątkowy, jednorazowy akt. Odwrotny zaś błąd popełniamy odnośnie do naszych cnót - jak słaby tenisista, który mówi, że miał "zły dzień", podczas gdy tak naprawdę zaprezentował swoją normalną, kiepską formę, a swoje rzadkie sukcesy uważa za "rzecz normalną".









niedziela, 15 września 2013

Wichrowe Wzgórza - Emily Brontë







Tytuł : Wichrowe Wzgórza
Autor: Emily Brontë
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 288







Emily Brontë to angielska pisarka. „Wichrowe wzgórza” to jedyna powieść jaką napisała.  Wychowała się na plebanii. Była ubogą córka pastora i jej przeznaczeniem było zostać guwernantką. Niestety, za życia pisarki, książka spotkała się z ogromną krytyką. Lektura ta była na tamte czasy zbyt kontrowersyjna i brutalna. Zło zostało przedstawione w swojej najgorszej postaci.

Ta pełna smutku i grozy historia rozpoczyna się przybyciem pana Lockwood’a do Wichrowych Wzgórz. Tam poznaje służącą Dean, która opowiedziała mu o wydarzeniach mających miejsce właśnie tam. Wszystko zaczęło gdy pan Earnshaw przychodząc z miasta przyniósł ze sobą coś zupełnie niespodziewanego – małego chłopca. Reszta rodziny nie potrafi zaakceptować odmieńca i kiedy pan domu umiera, życie Heathcliff’a zamienia się w piekło. Odrobinę szczęścia daje mu tylko Catherina z którą spędza wiele czasu. Niestety, gdy dziewczyna dojrzewa, zostaje wydana chłopakowi z wysoko postawionej rodziny. Wtedy bękart postanowił opuścić Wichrowe Wzgórza. Wraca po długim czasie na co bardzo cieszy się Catherina. Nie jest to jednak wcale powód do szczęścia, gdyż chłopak przez cały ten czas krył w sobie nienawiść i chęć zemsty. Do czego będzie zdolny, aby odzyskać swoją ukochaną przyjaciółkę, swoją miłość?

Opowieść o miłości, samotności, zemście i ogromnym bólu, który doprowadzał mnie do łez. W obliczu tak wielu emocji czytelnik nie może pozostać obojętny. Przyznam, że dawno nie czytałam równie dobrej książki, która pozostawia wiele przemyśleń, o której nie da się szybko zapomnieć. Bohaterzy są tak wyraziści, że z łatwością mogłam ich sobie wyobrazić w rzeczywistym świecie. Najbardziej jestem zachwycona ich psychologicznymi portretami. Poznajemy bohaterów od dzieciństwa, aż do śmierci. To sprawia, iż widzimy jakie sytuacje wpłynęły na nich znacząco oraz dlaczego zostali brutalni bądź zgryźliwi. W wspaniały sposób została ukazana siła miłości, choć niestety nie chodzi tu o żadną piękną miłość z motylkami w brzuchu. W tej książce poznamy jej najgorszą stronę. Jednak patrząc inaczej – miłość jest wtedy, gdy chcemy dla drugiego człowieka wszystkiego co najlepsze, a tu poznałam jak niektórzy bohaterowie kierowali się głównie egoizmem.  

Fabuła jest bardzo ciekawa, sprawia że od książki wręcz nie da się oderwać! Ogromnym plusem jest też język pisarki. W porównaniu z większością współczesnych książek, mogę śmiało stwierdzić, że w tej jest on o niebo lepszy. Ukryta jest w nim pewna poetyckość, która nadaje magicznego klimatu, który z łatwością oddaje nastrój cierpienia. Spotkamy tu również liczne opisy. Dzięki nim okolica Wichrowych Wzgórz stała się bliska mojemu sercu.

Wiktoriańskie czasy były dla kobiet bardzo nieprzychylnym okresem. Brak jakichkolwiek praw, ciągłe życie jako służące, bo służyły albo mężowi albo jako sprzątaczki/guwernantki/szwaczki. Małżeństwa były aranżowane, a całe życie kobiet układane od A do Z. Te trudne czasy przedstawiła właśnie Emily Brontë. Niesamowicie smutny obraz ukazujący męki panien i mężatek, uświadamia nam jak bardzo zmienił się świat.


„Wichrowe Wzgórza” to powieść, która niesie ze sobą kilka istotnych faktów nad którymi powinno się usiąść i zastanowić. Historia ta jest wstrząsająca i w mojej opinii warto ją poznać. Ten klasyk pokochało już kilka pokoleń i nadal znajdują się nowe osoby, które uwielbiają ten utwór. Najbardziej oryginalny w tej lekturze jest fakt, iż nie jest to typowy romans. Tak naprawdę nie doczekamy się tu tkliwości panujących w tego typu opowieściach. Ponury nastrój przeważa i sprawia, że odczuwamy nawet grozę. Myślę, że to bardzo dobra pozycja na te jesienne wieczory, które właśnie się zaczęły.  Nie pozostało mi nic innego, jak serdecznie polecić!

„Masz, na co zasłużyłaś. Sama siebie zabiłaś. tak, teraz mnie całuj i teraz płacz! Żądaj ode mnie pocałunków o łez... będę dla ciebie tylko trucizną i wyrokiem potępienia.”

„Przewodnią myślą mego życia jest on. Gdyby wszystko przepadło, a on jeden pozostał, to i ja istniałabym nadal. Ale gdyby wszystko zostało, a on zniknął, wszechświat byłby dla mnie obcy i straszny, nie miałabym z nim po porostu nic wspólnego.”

Moja ocena: 6/6







sobota, 14 września 2013

Wyniki konkursu

Nadszedł ten czas, kiedy należy wylosować zwycięzcę mojego konkursu :) 
W losowaniu wzięło udział 80 osób, zdobywca został wybrany metodą losowania :





Serdecznie gratuluję wygranej blackmoth !

Nagroda zostanie wysłana w przyszłym tygodniu :)

Szczęśliwy wybraniec został wylosowany przez Modnie o książkach

Jeszcze raz gratuluję !


wtorek, 10 września 2013

stosik

Niestety wrzesień rozpoczął się pełną parą, książki które chciałabym przeczytać muszą poczekać, na pierwsze miejsce wkraczają lektury oraz nauka, nauka i nauka. Nie mam w zwyczaju zbyt często wstawiać stosów, ale tak dla rozluźnienia postanowiłam to teraz zrobić. Są to moje plany na najbliższe 2, a może nawet 3 miesiące, zależy jak czas pozwoli, a na pewno coś do tego dojdzie, bo niespodziewane książki to standard :) 





"Władca pierścieni" oraz "Piąta fala" to wspaniałe prezenty od chłopaka, a pierwszą z nich zamierzam nawet wykorzystać w pracy maturalnej ;). Trylogia "Zdrajcy" wreszcie doczekała się ode mnie chwili czasu. Evans będzie dla mnie miłą chwilą relaksu (on nigdy nie zawodzi), "On" oraz "Miłość za sms" to zdobycze recenzenckie, natomiast "Wichrowe Wzgórza" to kolejny tytuł, na który miałam ochotę od kilkunastu miesięcy. Również druga część Klątwy tygrysa znalazła się w najbliższych planach oraz "Zwiadowcy" - to już dziesiąta część i nie mogę się doczekać przygód bohatera którego zdążyłam pokochać.


Mam nadzieję, że pochwalicie się tez swoimi planami, a może chcielibyście mi coś odradzić z planowanych książek lub, wręcz przeciwnie, polecić ? 

niedziela, 8 września 2013

Ruth - Elizabeth Gaskell








Tytuł: Ruth
Autor: Elizabeth Gaskell
Wydawnictwo: Mg
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 532





W kolejnych stuleciach bardzo szybko zacierają się różne granice. To, co kiedyś było nie do pomyślenia dziś jest, można by powiedzieć, normalnością. Taką właśnie sytuację przedstawia ta książka. Młoda, nierozważna i zakochana dziewczyna, która nie zdaje sobie do końca sprawy z tego jaki naprawdę jest świat i naiwnie wierzy, że wszystko wokół jest dobre. Ta łatwowierność sprawiła, iż nasza bohaterka stała się w oczach innych najgorszą grzesznicą, która  ściągnęła na rodzinę hańbę.

Elizabeth Gaskell była nieznaną mi autorką. „Ruth” w bieżącym roku doczekała się pierwszego wydania w Polsce, co jest dość dziwne, gdyż książka napisana została 160 lat temu. Ta brytyjska pisarka przyjaźniła się  z Charlotte Bronte, której w tym roku zostały wznowione wydania powieści (wielu z Was zna ją z „Wichrowe wzgórza”, które aktualnie czytam). Pani Gaskell żyjąca w czasach wiktoriańskich, wspaniale przedstawiła reguły w nich panujące. A były to prawa dla współczesnego człowieka wstrząsające. Problem kobiety upadłej i zhańbionej został poruszony w prosty sposób, który pokazuje nam realia tamtego świata, a nam pozostawia porównanie go ze współczesnym.

Ruth Hilton, główna bohaterka jest młodziutką i niesamowicie piękną dziewczyną. Została osierocona, więc prawni opiekunowie postanowili wysłać ją do pracy jako szwaczka, aby nauczyła się zawodu i mogła na siebie zarabiać. Nie do końca zdaje sobie sprawę co jest dla niej dobre a co nie. Gdy poznaje pana Bellinghama pozwala zabrać się na nic nie znaczący spacer do jej dawnego domu. W drodze powrotnej spotyka swoją pracodawczynię, która uznaje spacer młodej dziewczyny w towarzystwie kawalera, zupełnie bez przyzwoitki, za wysoce haniebny czyn. W ten oto sposób bohaterka traci pracę i dach nad głową. Jej ukochany proponuje wspólne życie i naiwna Ruth zgadza się na wszystko. Szczęście jednak nie może trwać długo. Zhańbiona dziewczyna i mężczyzna z wysoko postawionej rodziny nie mogą ułożyć sobie życia. Wtedy do samotnej bohaterki znów uśmiecha się los i znajdują ją ludzie pełni miłosierdzia. Po latach Ruth jednak będzie musiała znów postawić czoło trudnym sytuacjom, bo kiedy przeszłość do nas wraca wszystko staje na głowie,  to co kiedyś rozpoczęte, musi zostać w końcu zakończone.

Niestety główna bohaterka nie spodobała mi się przez co dość niechętnie przeczytałam tę książkę. Ruth była naiwna, bezbarwna, podporządkowana wszystkim i wszystkiemu, bez własnego zdania. Uważała, że jej rolą jest tylko potakiwanie i dbałość o osoby ją otaczające. Miałam nadzieję, że to się rozwinie, że bohaterka się zmieni. Dopiero pod koniec rzeczywiście dostrzegłam zawziętość i jakąkolwiek chęć zrobienia czegoś po swojemu. Choć dość późno postać ta pokazała, że potrafi walczyć, to zawsze zapamiętuje się te ostatnie momenty. Oczywiście w środku utworu również pokazała swoją piękną miłość do synka, dla którego robiła wszystko. Utwór czyta się dość szybko, miałam wrażenie że bywa o niczym, ale to nudne życie codzienne przedstawiało właśnie prawdziwe realia w których żyli tamci ludzie. Wiem, że ta lektura ma za zadanie przede wszystkim przekazać nam, jak wyglądały czasy wiktoriańskie i jak ciężko miały wtedy kobiety. Ten temat został dogłębnie przedstawiony, ale nie mogę powiedzieć abym dowiedziała się czegokolwiek innego, niż już wiedziałam.  Fabuła jest nawet ciekawie przedstawiona, jednak autorka nie wprowadziła niczego zaskakującego. Akcja toczy się powoli, nie ma raczej żadnych zwrotów, które sprawiłyby iż od książki nie dałoby się oderwać. Największym plusem jest chyba okładka (wszystkie książki tego wydawnictwa mają piękne okładki), która bardzo przyciągnęła mój wzrok. Jako wielka fanka utworów o czasach wiktoriańskich jestem w szoku, że „Ruth” nie podbiła mojego serca.


Moje spotkanie z Elizabeth Gaskell nie jest najlepsze, ale i nie najgorsze. Sięgnę jeszcze po „Żony i córki”, aby przekonać się jak wypadają inne książki tej autorki. W porównaniu z przyjaciółką pisarki: Bronte, Gaskell wypada jednak gorzej. Mimo kilku minusów ode mnie, wiem, że wiele osób pozytywnie ją ocenia, więc na pewno nie będę jej nikomu odradzać. Jeśli ktoś jest fanem zawrotnej akcji, to pewnie zostanie zawiedziony, ale któż wie? Myślę, że najlepiej jeśli każdy sam się przekona. 

Moja ocena: 3-/6




wtorek, 3 września 2013

Dynastia Tudorów. Królowa traci głowę - Elizabeth Massie







Tytuł: Dynastia Tudorów. Królowa traci głowę.
Autor: Elizabeth Massie
Wydawnictwo: Harlequin
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 334
Moja ocena: 9/10





„Dynastia Tudorów. Królowa traci głowę” jest książką napisaną na podstawie scenariusza serialu „The Tudors”.  Serial ten zyskał sobie wielu fanów, nakręcone zostały cztery sezony, które można było obejrzeć np. na kanale TVP1. Lektura natomiast została wydana w tym roku. Opowiada ona o losach znanego nam z szkolnych lekcji historii Henryka VIII z zupełnie innej perspektywy. Nie jest to już któryś tam król z kolei, który wprowadził kilka reform. Jest to władca nieprzewidywalny, pewny siebie i wykorzystujący władzę do własnych przyjemności. Można powiedzieć, że był osobą bez serca, a już z pewnością bez Boga. Na kartach tej książki dowiadujemy się o kilku faktach z jego życia. Zapewniam, że jego postępowanie okaże się dla Was wstrząsające, a najgorsze jest to, że nie jest to bohater fikcyjny – wszystkie to zdarzyło się naprawdę.

Na początek może trochę historii i przypomnienia. Dynastia Tudorów rządziła w Anglii w latach 1485-1603, natomiast sam Henryk VIII rozpoczął swoje panowanie w roku 1509. Doprowadził on do rozłamu Kościoła rzymskokatolickiego i ustanowił swój własny Kościół anglikański. Zniszczył wiarę poddanych, jak i swoją (jeśli kiedykolwiek w ogóle wiara w Boga miała miejsce w jego sercu) z powodów osobistych.  Jak wiemy, kościół nie toleruje rozwodów, nawet lub w szczególności, jeśli chodzi o pary królewskie. Dla Henryka małżeństwo z Katarzyną Aragońską było tak naprawdę skończone i nie obchodziło go, co myślą o tym inni. Miał on nową kochankę Annę Boleyn, którą zamierzał ustanowić królową, do czego koniec końców doprowadził. Czy poddani zgodzą się na diametralną reformację i po cichu zniosą wybryki króla? Czy może sprzeciwią się razem z papieżem i wspólnie dokonają cudu? Wszystkiego dowiecie się w tej książce.

Głównym bohaterem jest sam król Henryk VIII. Poznajemy go, gdy dopiero co zostaje mianowany głową kościoła. Na początku nie wydawał mi się złym człowiekiem, jego egoizm, bezwzględność i nieczułość poznałam dopiero później. Czy był on dobrym królem? Z pewnością nie. Owszem, posiadał niesamowitą pewność siebie, ale los poddanych kompletnie nie miał dla niego znaczenia! Ponadto, był okropnym mężem i ojcem. Własną żonę wygnał, córkę również i zabronił jakichkolwiek kontaktów między nimi. Mógł wszystko i chętnie to wykorzystywał.  Warto też napisać kilka słów o Annie. Niestety również nie mogę zaliczyć jej do pozytywnych postaci. Z jednej strony wydaje mi się, iż szczerze kochała króla, z drugiej jednak była intrygantką i często myślała tylko o własnej wygodzie. Widziałam w niej jednak mnóstwo ludzkich uczuć: lęk, niepewność i zazdrość. Miała ona serce i czasami nawet jej współczułam – w przeciwieństwie do króla. Warto wspomnieć też o zaciętości prawdziwej królowej Katarzyny i jej córki Marii. Zawsze uważały, że są prawowitymi członkiniami rodziny królewskiej i nie wyrzekną się tytułów. Żadna nigdy nie zdradziła drugiej. Do końca pozostały sprawiedliwe.

Serialu nie miałam okazji obejrzeć, ale zamierzam to zrobić w najbliższych dniach. Książka bardzo mnie do tego zachęciła. Po pozostałe części lektury muszę sięgnąć obowiązkowo.  Losy Tudorów były tak fascynujące, że nie mogłam się od nich oderwać. Nigdy nie wiało nudą, ciągle odkrywałam nowe intrygi, bohaterowie również są niesamowicie wyraziści. Najlepsza z tego wszystkiego jest moim zdaniem fabuła, a największy czar tej historii to fakt, że jest ona prawdziwa. Nauka historii w tak ciekawy sposób na pewno pozostanie mi w pamięci dłużej niż lekcja historii, na której dowiedziałam się kilku podstawowych rzeczy o Henryku. Król niesamowicie mnie zaskakiwał, niestety częściej negatywnie. Książkę czyta się szybko i łatwo, ponieważ jest bardzo przyjemna i niezbyt wymagająca. Jest to dobra lekcja historii oraz chwila relaksu na jakieś 3 – 4 godziny.

Z przyjemnością polecę książkę dosłownie wszystkim. Dla fanów historii będzie to powtórka z rozrywki, natomiast dla innych czytelników niesamowita lekcja, na której z zapartym tchem śledzić będziecie losy bohaterów. Wystarczy poświęcić jeden dłuższy wieczór, aby dowiedzieć się kilku naprawdę ciekawych rzeczy. Dzięki tej książce możemy w przyjemny sposób pogłębić swoją wiedzę.  Ten utwór podbije Wasze serca, podobnie jak serial, który podbił już serca wielu fanów.

„- Opowiem wam pewną historię – zaczął. – Kiedyś, gdy byłem chłopcem, poszedłem popływać i fala zaniosła mnie daleko od brzegu, na głębokie wody. Modliłem się głośno do Boga i wtedy nadeszła przyjazna fala, która wypchnęła mnie z powrotem na brzeg…
                Kardynałowie słuchali uważnie.
                - Podobnie jest z królem Anglii. Fala poniosła go daleko od brzegu, ale on jeszcze o tym nie wie. Nie prosi Boga o pomoc. Wydaje mu się, że potrafi pływać sam. Ale wkrótce, już bardzo niedługo, przekona się, że nie płynie, lecz tonie.”






















poniedziałek, 2 września 2013

Podsumowanie sierpnia




Wakacje, wakacje i po wakacjach. Bynajmniej dla mnie, bo studenci mogą nadal cieszyć się wolnym czasem. Ale narzekać nie wolno, w końcu czeka mnie najkrótszy rok szkolny w życiu. Sierpień zleciał niesamowicie szybko, jednak naczytać się zdążyłam : ) Mam nadzieję, że przyszły miesiąc nie będzie diametralnie różnił się od tego.

A teraz trochę liczb:
Przeczytano 9 książek – listę znajdziecie w zakładce przeczytane
Do obserwatorów dodało mnie 47 osób, więc aktualnie jest ich 92 – dzięki temu widzę, że blog się rozwija, a dzięki pozostawionym przez was komentarzom wiem, że ktoś tutaj wchodzi i czyta co nie co, za co serdecznie Wam dziękuję.
W kręgach natomiast przybyło 75 osób (aktualnie 122) – czego się nie spodziewałam i  również wszystkim dziękuję.
Aktualny stan odwiedzających to 2650.

Przeczytane strony na dzień to 125.



A jak Wam minął sierpień? ; )