Tytuł: Bóg kocha złamanych na duchu i tych, którzy udają, że takimi nie są
Autor: Sheila Walsh
Wydawnictwo: Święty Wojciech
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 339
„JA NIE MACHAM DO WAS, JA TONĘ.”
Sheila Walsh to do tej pory zupełnie nieznana mi osoba.
Cieszę się jednak, że dowiedziałam się o tej autorce, a przede wszystkim
wspaniałym człowieku, gdyż ma wiele mądrych rzeczy do powiedzenia. Być może
niektórzy z Was kojarzą ją dzięki poradnikom „Kiedy kobieta ufa Bogu, dzieją
się cuda” lub „Uwolnij się i wyjdź światu naprzeciw”. Ma męża i syna z którego
jest dumna. Jest człowiekiem zupełnie takim jak my, co przedstawia w tej
książce poprzez przytaczanie sytuacji ze swojego prywatnego życia. Pokazuje
nam, że każda osoba może być złamana na duchu, ale wcale nie znaczy to, że Bóg
tych ludzi nie kocha, że ich opuścił…
„Bóg kocha złamanych na duchu i tych, którzy udają, że
takimi nie są” to bardzo pozytywna książką, która ma zadanie dać nam „kopniaka”,
który wyrzuci nas z dołu na powierzchnię. Chodzi tu o to, aby ukazać miłość
Jezusa do każdego człowieka, aby zrozumieć cierpienie, co próbował już
przedstawić Lewis w książce „Problem cierpienia”. Sheila Walsh również
poruszyła ten problem od każdej strony i w odrobinę prostszy sposób starała
się ukazać cele Boga i dodawała siły oraz nadziei czytelnikowi. Najbardziej
spodobały mi się oczywiście przykłady z życia wzięte, ponieważ one zawsze są
człowiekowi bardzo bliskie i opierając się na nich łatwiej zrozumieć ból który
spotkał i nas. Ogromne wrażenie zrobiło
na mnie też opisanie osób z Biblii, np. Hioba, św. Pawła, a na koniec samego
Jezusa. Oni wszyscy również byli złamani i sądzili, iż Bóg ich opuścił.
Niewiarygodne? A jednak.
Czym jest ból? Wielu sądzi, że karą od Boga, za nasze
grzechy, za nieprzestrzeganie praw. To nie prawda! Wiecie jak autorka nazwała
to cierpienie? Świętym bólem. Pokazała, że ból może być pełen nadziei, że to
dzięki niemu dochodzimy do rzeczy wielkich i pięknych. Pięknie ujęła to pisząc:
„Ja w swoim życiu odkryłam, że niektóre z największych Bożych darów przychodzą
zapakowane w pudło, przy którego otwieraniu nasz ręce krwawią – ale potem,
kiedy zaglądamy do środka, znajdujemy tam coś, za czym tęskniliśmy całe życie.”
Mnie te słowa urzekły. Nieraz w moim życiu było dokładnie tak, najpierw
towarzyszył mi ból, ale gdyby nie on, nie otrzymałabym tego, czego
najbardziej potrzebowałam, byłabym innym człowiekiem. Takich pokrzepiających
fragmentów znajdziemy tutaj mnóstwo, niekiedy będą nawet zabawne, a czasem
bardzo smutne. Często będą skłaniały do refleksji. Pokażą nam jak ważny jest
drugi człowiek, jak bardzo potrzebujemy siebie nawzajem, jak bardzo
potrzebujemy Boga, który nigdy nie odchodzi, choć tak nam się może wydawać.
Sheila Walsh to wspaniała osoba i ja chętnie sięgnę po jej
pozostałe książki, a do tej wrócę za każdym razem, gdy cierpienie stanie się
dla mnie problemem nie do wytrzymania. Dla każdego chrześcijanina ta książka
będzie wspaniałym źródłem energii i siły do działania, z wieloma fragmentami z
Biblii, które tłumaczą sens cierpienia. Na końcu natomiast znajdziemy jeszcze studium
biblijne, które jest świetnym podsumowaniem książki i pozwala na zastanowienie
się nad wieloma ważnymi sprawami. Dzięki tym notatkom, możemy wrócić do nich
jak często zechcemy i odzyskać nadzieję.
Moja ocena: 5+/6
Czytałam tę książkę już jakiś czas temu. Piękna, poruszająca lektura dla każdego!
OdpowiedzUsuńOkładka cudna. Taka piękna, melancholijna, pełna refleksji. Bardzo mi się podoba. Co do samej treści również wzbudziła moje niekłamane zainteresowanie, więc w wolniej chwili się za nią rozejrzę.
OdpowiedzUsuńO książce słyszałam naprawdę wiele dobrego :)
OdpowiedzUsuńMam ochotę sama ją przeczytać! :D
Dobrze, że takie książki też się wydaje.
OdpowiedzUsuńZapowiada się bardzo interesująco. Z pewnością kiedyś przeczytam
OdpowiedzUsuńNiestety nie słyszałam o tej książce ;(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Dziękuję za tę recenzję, jest super!! A taki kopniak, to i mnie nieraz by się przydał...:)
OdpowiedzUsuńSuper cytat, który i mnie urzekł. Zapisałam go sobie. Książkę oczywiście muszę przeczytać!!
Nie słyszałam nigdy o tej książce, ale Twoja recenzja mnie do niej przekonała. Brzmi wspaniale. Jestem pewna, że przeczytam ją w najbliższym czasie.
OdpowiedzUsuńTo na pewno pozycja dla osób zdołowanych, które uważają, że nie mają po co żyć...
OdpowiedzUsuńP.S. Zgadzam się na dodanie drugiego tomu "Ostatniej spowiedzi" do wyzwania "Grunt to okładka". Widzę kwiatowy motyw, więc jest w porządku. :)
Must have. Tytuł i pierwszy cytat- genialne!
OdpowiedzUsuńpo-uszy-w-ksiazkach.blogspot.com
Czytałam już o tej pozycji i chętnie bym ją przeczytała. Warto.
OdpowiedzUsuńJuż dawno nie byłam tak zainteresowana żadną książką. Cytat, który zamieściłaś na początku swojej recenzji jest wspaniały!
OdpowiedzUsuńNie powiem- zainteresowałaś mnie ;)
OdpowiedzUsuńDo tej książki przekonuje mnie już sam tytuł. Po prostu;)
OdpowiedzUsuńOna musi być wspaniała.. Już okładka do mnie przemawia, a Twoja recenzja namówiła do przeczytania ;)
OdpowiedzUsuńZapowiada się interesująco. Książka trafia na moją listę książek do przeczytania ;)
OdpowiedzUsuń