Tytuł: Alibi na szczęście
Autor: Anna Ficner - Ogonowska
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 653
Przepiękna historia o największym i najsilniejszym uczuciu –
o miłości. Opowieść o nadziejach, o radzeniu sobie z przeciwnościami losu oraz
o sile życia. Niezapomniany klimat pozwolił mi zatracić się w tej książce.
Bohaterowie pozwolili się pokochać. Ja natomiast pozwoliłam się ponieść jednej
z lepszych historii miłosnych jakie czytałam.
Kocham wzruszające powieści, kocham zamykać się w pokoju i
czytać, aż sen nie pozwoli na pozostanie w rzeczywistości. Uwielbiam błądzić po
stworzonym przez pisarzy świecie, po ich bajce, nie myśleć o niczym inny, być
przez chwilą inną osobą, przeżywać pierwszą miłość jeszcze raz… Wszystko co
kocham, odnalazłam właśnie w tej książce.
Główną bohaterką jest Hania, młoda nauczycielka języka
polskiego, która przeszła w życiu więcej niż niejeden z nas. Mimo wieku, nie
myśli już o miłości, czy rodzinie. Szczęście dla niej nie jest przepięknym uczuciem,
szczęście jest straszne. Dlaczego? Ponieważ, gdy szczęście utracisz, poczujesz
się jakbyś spadł z wieżowca, powinieneś umrzeć, ale nie tym razem, musisz żyć i
cierpieć. Pewnego dnia poznaje Mikołaja, młodego architekta. Bohaterka nie
bierze go nawet pod uwagę, żyje swoim życiem, bez marzeń, bez miłości. Mikołaj
jednak jest mężczyzną zdeterminowanym, który dla swoich marzeń zrobi wszystko.
Walczy, mimo ciągłych niepowodzeń. Poznajemy też Dominikę, szaloną przyjaciółkę
Hanki. Jej energia i humor sprawiają, że wszystko wokół staje się prostsze i
lepsze. Kolejną wspaniałą i ciepłą osobą
jest pani Irenka. Chyba każdy chciałby mieć taką babcię. Zawsze doradzi,
świetnie gotuje, jest ciepła i troskliwa. Tylko w jej domu Hania czuje się
naprawdę dobrze, tylko w nim odnajduje spokój.
Ciepłość i wspaniałość osób, które zostały tu przedstawione,
sprawiło że często uśmiechałam się podczas czytania. Pięknie opisane uczucia
bohaterów sprawiły, że co chwilę się wzruszałam. To jedna z tych opowieści, od
których ciężko się oderwać. Co prawda z główną bohaterką ciężko było mi się
utożsamić, myślę że jestem bardziej jak Dominika, która wszystko robi w biegu,
nie zastanawia się zbyt wiele i zwyczajnie próbuje być szczęśliwa. Mimo tego,
ta niepewna siebie osóbka zdobyła moją sympatię. Również Mikołaj i jego cierpliwość
do kobiety, to wręcz niespotykane. Każdy bohater był jednak całkiem realny,
nikt nie robił z nich na siłę ideałów. Anna Ficner - Ogonowska stworzyła coś
pięknego, o czym się nie zapomina, dzieło które wnosi nadzieję.
Mimo sporej objętości książki, nie nudziłam się ani przez
chwilę i byłam w szoku, że skończyła się tak szybko. Pochłaniałam ją w mgnieniu
oka. Dobrze, że druga część już czeka. Myślę, że przede wszystkim jest to książka
dla kobiet, które lubią miło spędzić wieczór przy love story, który ma w sobie „to
coś”. Być może wielu z Was pomyśli, że jest to jedna z tysięcy opowiastek o
miłości. Przyznam, że banalne motywy się zdarzały, jednak jako całość, historia
ta jest wyjątkowa, jedyna w swoim rodzaju. Może to autorka wpisała w nią
kawałek swojego serca i marzeń.
„Alibi na szczęście” to utwór, który pozostaje w sercu na
dłuższy czas. Czaruje odbiorcę i nie wypuszcza ze swoich objęć. Na smutne popołudnie
książka jest idealna. Komuś, kto woli dramatyczne zdarzenia lub brutalny świat
rzeczywisty, opowieść najpewniej nie przypadnie do gustu. Natomiast jeśli
jesteś osobą, która od tego brutalnego świata pragnie uciec, to ta historia
jest dla Ciebie idealna.
„W miłości trzeba się napracować. Ona przychodzi do nas
sama. Nie wiadomo skąd i dlaczego. Ale to wszystko, co dla nas robi. Później
musimy zajmować się nią sami. Kiedy jest za gorąco, schładzać, żeby się nic nie
spaliło. Jak jest za zimno, podgrzewać, żeby coś nie zamarzło. Jak coś się
dzieje zbyt wolno, to przyśpieszać, a jak coś goni, tak że tracimy nad tym
kontrolę, to zwalniać, bo w pędzie łatwo przeoczyć coś ważnego albo trudno
uchwytnego.”
Moja zupełnie subiektywna ocena:
6/6
Cieszę się, że książka Ci się podobała! Ja uwielbiam całą trylogię !! :)))
OdpowiedzUsuńPo tym jak mi napisałaś, że główna bohaterka przypomina mnie, jak mogłabym nie przeczytać? Jeszcze ten Mikołaj... ;p
OdpowiedzUsuńTrylogii żadnej nie czytałam, ale sądząc po recenzji pora nadrobić zaległości!
OdpowiedzUsuńWydaje się naprawdę wspaniałą historią.
A do tego ta letnia okładka~~! :D
"Alibi na szczęście" od dawna leży na półce, a ja jeszcze nie zabrałam się za nią... Przyznam szczerze, że chyba najbardziej boję się pokaźnego rozmiaru oraz objętości tej książki, ale widzę, że piękna historia jest tego warta. :)
OdpowiedzUsuńJa również kocham wzruszające historie, dlatego od dawna marzę o tej książce i teraz twoja pozytywna recenzja tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że koniecznie muszę dorwać tę książkę w swoje ręce.
OdpowiedzUsuńPierwszy raz słyszę o autorce i o książce. Twoja recenzja i taka wysoka ocena sprawiły że mam ochotę przeczytać tą książkę;)
OdpowiedzUsuńMam w planach tę książkę, liczę na wzruszającą i niebanalną historie, o której długo będę pamiętać :)
OdpowiedzUsuńNie spotkałam (chyba) negatywnej recenzji tej książki :) Bardzo podoba mi się okładka; już na sam jej widok się odprężam :D
OdpowiedzUsuńJuż słyszałam dużo o tej książce ale nie miałam okazji jej przeczytać :) Zdecydowanie kiedyś to nadrobię.
OdpowiedzUsuńOd dawna mam w planach tę książkę :)
OdpowiedzUsuńZachęcająca recenzja! Od dawna zastanawiałam się nad tą trylogią i dopiero teraz jestem do niej bardzo przekonana :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam wzruszające historie i z chęcią bym przeczytała "Alibi na szczęście" :)
OdpowiedzUsuńChciałabym przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńHmmm... mooooże kiedyś :)
OdpowiedzUsuńSłyszalam kiedys o tej ksiazce
OdpowiedzUsuńTę książkę muszę koniecznie przeczytać! tym bardziej, że mam ją w domu... :-) czekam na recenzje pozostałych części. :-)
OdpowiedzUsuń