niedziela, 8 września 2013

Ruth - Elizabeth Gaskell








Tytuł: Ruth
Autor: Elizabeth Gaskell
Wydawnictwo: Mg
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 532





W kolejnych stuleciach bardzo szybko zacierają się różne granice. To, co kiedyś było nie do pomyślenia dziś jest, można by powiedzieć, normalnością. Taką właśnie sytuację przedstawia ta książka. Młoda, nierozważna i zakochana dziewczyna, która nie zdaje sobie do końca sprawy z tego jaki naprawdę jest świat i naiwnie wierzy, że wszystko wokół jest dobre. Ta łatwowierność sprawiła, iż nasza bohaterka stała się w oczach innych najgorszą grzesznicą, która  ściągnęła na rodzinę hańbę.

Elizabeth Gaskell była nieznaną mi autorką. „Ruth” w bieżącym roku doczekała się pierwszego wydania w Polsce, co jest dość dziwne, gdyż książka napisana została 160 lat temu. Ta brytyjska pisarka przyjaźniła się  z Charlotte Bronte, której w tym roku zostały wznowione wydania powieści (wielu z Was zna ją z „Wichrowe wzgórza”, które aktualnie czytam). Pani Gaskell żyjąca w czasach wiktoriańskich, wspaniale przedstawiła reguły w nich panujące. A były to prawa dla współczesnego człowieka wstrząsające. Problem kobiety upadłej i zhańbionej został poruszony w prosty sposób, który pokazuje nam realia tamtego świata, a nam pozostawia porównanie go ze współczesnym.

Ruth Hilton, główna bohaterka jest młodziutką i niesamowicie piękną dziewczyną. Została osierocona, więc prawni opiekunowie postanowili wysłać ją do pracy jako szwaczka, aby nauczyła się zawodu i mogła na siebie zarabiać. Nie do końca zdaje sobie sprawę co jest dla niej dobre a co nie. Gdy poznaje pana Bellinghama pozwala zabrać się na nic nie znaczący spacer do jej dawnego domu. W drodze powrotnej spotyka swoją pracodawczynię, która uznaje spacer młodej dziewczyny w towarzystwie kawalera, zupełnie bez przyzwoitki, za wysoce haniebny czyn. W ten oto sposób bohaterka traci pracę i dach nad głową. Jej ukochany proponuje wspólne życie i naiwna Ruth zgadza się na wszystko. Szczęście jednak nie może trwać długo. Zhańbiona dziewczyna i mężczyzna z wysoko postawionej rodziny nie mogą ułożyć sobie życia. Wtedy do samotnej bohaterki znów uśmiecha się los i znajdują ją ludzie pełni miłosierdzia. Po latach Ruth jednak będzie musiała znów postawić czoło trudnym sytuacjom, bo kiedy przeszłość do nas wraca wszystko staje na głowie,  to co kiedyś rozpoczęte, musi zostać w końcu zakończone.

Niestety główna bohaterka nie spodobała mi się przez co dość niechętnie przeczytałam tę książkę. Ruth była naiwna, bezbarwna, podporządkowana wszystkim i wszystkiemu, bez własnego zdania. Uważała, że jej rolą jest tylko potakiwanie i dbałość o osoby ją otaczające. Miałam nadzieję, że to się rozwinie, że bohaterka się zmieni. Dopiero pod koniec rzeczywiście dostrzegłam zawziętość i jakąkolwiek chęć zrobienia czegoś po swojemu. Choć dość późno postać ta pokazała, że potrafi walczyć, to zawsze zapamiętuje się te ostatnie momenty. Oczywiście w środku utworu również pokazała swoją piękną miłość do synka, dla którego robiła wszystko. Utwór czyta się dość szybko, miałam wrażenie że bywa o niczym, ale to nudne życie codzienne przedstawiało właśnie prawdziwe realia w których żyli tamci ludzie. Wiem, że ta lektura ma za zadanie przede wszystkim przekazać nam, jak wyglądały czasy wiktoriańskie i jak ciężko miały wtedy kobiety. Ten temat został dogłębnie przedstawiony, ale nie mogę powiedzieć abym dowiedziała się czegokolwiek innego, niż już wiedziałam.  Fabuła jest nawet ciekawie przedstawiona, jednak autorka nie wprowadziła niczego zaskakującego. Akcja toczy się powoli, nie ma raczej żadnych zwrotów, które sprawiłyby iż od książki nie dałoby się oderwać. Największym plusem jest chyba okładka (wszystkie książki tego wydawnictwa mają piękne okładki), która bardzo przyciągnęła mój wzrok. Jako wielka fanka utworów o czasach wiktoriańskich jestem w szoku, że „Ruth” nie podbiła mojego serca.


Moje spotkanie z Elizabeth Gaskell nie jest najlepsze, ale i nie najgorsze. Sięgnę jeszcze po „Żony i córki”, aby przekonać się jak wypadają inne książki tej autorki. W porównaniu z przyjaciółką pisarki: Bronte, Gaskell wypada jednak gorzej. Mimo kilku minusów ode mnie, wiem, że wiele osób pozytywnie ją ocenia, więc na pewno nie będę jej nikomu odradzać. Jeśli ktoś jest fanem zawrotnej akcji, to pewnie zostanie zawiedziony, ale któż wie? Myślę, że najlepiej jeśli każdy sam się przekona. 

Moja ocena: 3-/6




22 komentarze:

  1. czytam teraz... i mam podobne odczucia. kocham wiktoriańskie klimaty, a "Ruth" męczę już od tygodnia, a i tak jestem w połowie. nie mogę się przemóc. póki na scenie był jeszcze Bellingham, było naprawdę ciekawie, a teraz (jestem tak w momencie jak uczyli Leonarda żeby nie kłamać)... ale minęłam rozdział "Po pięciu latach" więc mam nadzieję, że lada moment znowu pojawi się Bellingham :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja również uwielbiam wiktoriańskie klimaty więc za ,,Ruth" zabiorę się pomimo Twojej nie do końca pozytywnej recenzji. Zobaczymy, jak na tym wyjdę:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Również pierwszy raz obiło mi się o uszy nazwisko autorki, nie wspominając już o tytule książki.
    Mi Ruth kojarzy się jedynie z małą dziewczynką z dystryktu 11 z "Igrzysk Śmierci" :D
    Przy okazji - czy mógłbym prosić o ponowienie opinii przy recenzji? Otóż mój cudowny internet w magiczny sposób usunął efekty mojej pracy. (Mam nadzieję, że tą prośbą nie wydaję się śmieszny).

    OdpowiedzUsuń
  4. I like victorian era with romance.
    http://tifi11.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. W pewnym momencie pojawiło się w blogosferze mnóstwo recenzji tej książki, jedne pozytywne, inne negatywne (sporo osób, jak się zdaje, nie polubiło głównej bohaterki, nie jesteś więc sama). Dopisałam wówczas "Ruth" do listy poszukiwanych i teraz żadne minusy nie wpłyną na moją decyzję - muszę się przekonać, jak to z nią jest. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy napisałaś, że ta książka została napisana 160 lat temu trudno mi w to było uwierzyć. Niesamowite jak w tym czasie Polska posunęła się do przodu ... ( ;) )
    Może niektóre zagraniczne książki trafią w czyjeś ręce w 2173 r...
    Co do książki - szkoda, że główna bohaterka Cię rozczarowała... Ten fakt sprawił, że jakoś nie mam ochoty tego czytać.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie zawsze klasyka przypada do gustu, czasami okazuje się wręcz przereklamowana. Mam w planach przeczytanie "Ruth", więc zobaczę jakie na mnie wywrze wrażenie. Co do bohaterki to może jej uległość i naiwność wynikały z wychowania? Wiadomo, że w tamtych czasach kobiety raczej nie wygłaszały swoich poglądów itd.

    OdpowiedzUsuń
  8. I tak nie skusiłabym się na tę książkę nawet, jeśli nie znałabym twojej nieprzychylnej opinii na jej temat, ponieważ nie lubię czytać klasyki. Parę razy próbowałam i umęczyłam się niesamowicie. To za wysokie progi, jak dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Lubię wiktoriańskie klimaty, ale uwielbiam też jak ciągle się coś dzieje, więc... Raczej nie przeczytam "Ruth" :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Odpuszczę sobie, chyba nie moje klimaty :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Na pewno zapoznam się z "Ruth", ponieważ od dawna leży na mojej półce. Martwi mnie trochę spora ilość opinii o irytującej bohaterce, jednak mam nadzieję, że nie będzie tak najgorzej.

    OdpowiedzUsuń
  12. Przeciętna, ale mimo wszystko i tak chętnie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Czytałam tę książkę, ale nie przypadła mi do gustu. Jednak uważam tak jak Ty, każdy musi sam przekonać się co sądzi o tej książce i nie należy jej nikomu odradzać :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Od dawna chcę tę książkę przeczytać i byłam do niej bardzo pozytywnie nastawiona do czasu... przeczytania Twojej recenzji. :D No cóż, mimo, że Ty się zawiodłaś to ja spróbuję zabrać się za "Ruth", oczywiście najpierw muszę "wyczaić" egzemplarz. A kiedy to się stanie to nie mam pojęcia. :P

    OdpowiedzUsuń
  15. Czytałam jakiś czas temu i także miałam problemy żeby przebrnąć przez tomiszcze, a postawa Ruth wcale mi nie pomagała... Nie lubię kobiet, które są aż tak... dobre ?

    OdpowiedzUsuń
  16. A mnie powieść ta przypadła do gustu. I wywołała wiele emocji od oburzenia do podziwu.

    OdpowiedzUsuń
  17. Czytałam "Północ i południe" autorki i była oczarowana. To własnie taka książka, którą lubię najbardziej. Mam ogromną nadzieję, że z "Ruth" będzie podobnie, bo mam tą powieść na półce!

    OdpowiedzUsuń
  18. Miło wspominam lekturę "Ruth" chociaż do książek z epoki podchodzę z nieufnością :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Szkoda, bo fabuła zapowiadała się ciekawie.. Jednak raczej się nie skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Słyszałam, że książka jest przecietna i te głosy wychwalenia jej pod niebiosa też były wygórowane. Ja sobie ją chyba jednak odpuszczę :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Ja jednak chętnie się a nią zabiorę w najbliższym czasie ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Nie moje klimaty, ale może kiedyś :)

    Zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń