środa, 28 października 2015

Położna. 3550 cudów narodzin




Tytuł: Położna. 3550 cudów narodzin
Autor: Jeanette Kalyta
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 328
Moja ocena: 10/10






Położnictwo w Polsce wyglądało doprawdy różnie. Nasze matki raczej nie wspominają porodu zbyt miło, a jeszcze gorzej wspominają go nasze babki. Najlepsze skojarzenia z tym okresem mają prawdopodobnie nasze prababki, które rodziły w czasach, kiedy zupełnie normalne były porody domowe. Gdy porody przeniosły się do szpitala, stały się bezpieczniejsze, ale jednocześnie bardziej traumatyczne dla matek. Dlaczego szpital odebrał rodzącym intymność i kto zawalczył o zmianę tego przykrego obrazu w Polsce? Tego wszystkiego dowiecie się w książce „Położna. 3550 cudów narodzin”.

Jeanette Kalyta to osoba znana każdemu, kto kiedykolwiek interesował się historią położnictwa, gdyż dzięki całkowitemu oddaniu swojej pracy zmieniła położnictwo w Polsce. Wiadomo, nie ona jedna. Takich zmian nie dokona tylko jedna osoba, ale jedna pozornie nic nie znacząca osoba może stać się iskierką do ogromnych zmian na lepsze. W tej książce Jeanette Kalyta opisuje 25 lat swojej pracy w położnictwie, które często nie były usłane różami.

Gdy spytałam mojej mamy jak wspomina swój poród odpowiedziała mi: wiele godzin męki, bez dobrego słowa położnej, brak intymności, rodziła na sali wśród pięciu innych kobiet, zakaz wprowadzania do szpitala męża, siostry, matki. Była zupełnie sama i nieuświadomiona co robić, jak przetrwać tyle godzin bólu. Gdy w końcu urodziła, zamiast cieszyć się słodkim dzieciątkiem, natychmiast je zabrano, by zważyć i pomierzyć, tak jakby dziecko przez dwie godziny miało zmienić swoje wymiary. Seria badań nad niemowlęciem trwała i trwała, a zmęczona mama została przeniesiona na kolejny oddział, na którym miała odpocząć. Zabrano jej dziecko, nie było przy niej nikogo bliskiego. Czuła pustkę. 

W ten sposób swój poród pamięta tysiące kobiet, które rodziły jeszcze kilkanaście lat temu. Na szczęście zaczęło się to zmieniać. A zmieniło się właśnie dzięki takim osobom jak Jeanette Kalyta, które nie mogły patrzeć na porody, które były wręcz nieludzkie. Szpitalom należało przypomnieć, że rodzącą nie jest maszyną, przedmiotem, tylko człowiekiem! Człowiekiem, który chciałby urodzić godnie, po ludzku! Nareszcie zostały wprowadzone zasady obowiązkowego kładzenia dziecka od razu po narodzinach na brzuchu matki i spędzenia tak co najmniej dwóch godzin. Udowodniono, że jest to korzystne dla dziecka, jak i matki. Gdy na początku swojej pracy robiła tak Jeanette wszyscy byli oburzeni jej zachowaniem. 

W książce zostało opisanych wiele porodów wyjątkowych, ciężkich, dziwnych, ale odbywających się po ludzku. Są to historie ludzi, którzy zdecydowali się na dziecko i pragnęli by chwila porodu była wyjątkowa. Ważny jest cały okres ciąży i wszelkie przygotowania do jej rozwiązania. Jeanette dążyła do tego i mam nadzieję, że w najbliższych czasach jeszcze wiele się zmieni. Byłoby pięknie, gdyby już od poczęcia, położna mogła prowadzić ciąże, zdobyła w ten sposób bliską relację ze swoją pacjentką, a poród byłby wtedy o wiele mniej stresowy. Ta praktyka zaczęła się już ujawniać w największych miastach w Polsce, jednak mimo wszystko nadal jest to niezwykle mało znane, a zarazem drogie. Coraz bardziej popularne są natomiast porody domowe. Kto wie w jaką stronę pójdzie położnictwo w ciągu najbliższych lat. 

Przeczytałam tę książkę, ponieważ jako przyszła położna nie mogłabym jej ominąć, ale szczerze zachęcam wszystkich do jej przeczytania. Przede wszystkim poznamy tutaj dziesiątki wzruszających historii, tę książkę pochłania się łącznie z każdą łzą szczęścia i smutku, która towarzyszyła Jeanette Kalyta. Ta pozycja wywołała u mnie ogromne emocje, cud narodzin nigdy nie przestanie zaskakiwać. I właśnie – powinien on pozostać cudem, a nie codziennością i szpitalną rutyną. Polecam z całego serca tę książkę przyszłym rodzicom, matkom które mają już kilka pociech i chciałyby porównać swoje doświadczenia z porodu, a nawet osobom, które aktualnie nie planują dzieci. U każdego, bez wyjątku, ta pozycja wywoła ogromne emocje. Nikt nie straci przy niej czasu, bo to niezwykle wartościowa książka. Jeszcze raz polecam!

8 komentarzy:

  1. Myślę, Skarbie, że w przyszłości rodzące kobitki będą się o Ciebie biły po szpitalach :) Widać, że to była książka idealna dla Ciebie :) Jeśli miałaś ją tylko wypożyczoną, daj znać, a jako przyszła szwagierka przywiozę Ci ją w prezencie :) Buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście już ją zakupiłam, nie mogłoby być inaczej! :)

      Usuń
  2. Na pewno byłabym wzruszona przy czytaniu wielu opisanych w książce historii. Z chęcią więc przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka musi być naprawdę ujmująca. Jak matka dwójki dzieci mogę powiedzieć, że z dobrą położna poród może być PRZYJEMNY! poważnie! Pierwszego porodu nie wspominam dobrze, położna zachowywała się jakby ktoś kazał jej pełnić dyżur "za karę" gdyby nie wsparcie mojego męża i lekarza prowadzącego, nie wiedziałabym co i jak robić... za to przy drugiej córce (zdecydowała urodzić się w środku nocy, byłam w szpitalu sama bez męża bez swojego lekarza) położna była tak miła, tak przyjemna pomocna, taka "z powołania" i takie osoby się podziwia bo wykonują kawał ciężkiej poważnej roboty, a mimo to potrafią podnieść kobietę na duchu i być przy wszystkim uśmiechnięte. Życzę Ci abyś taka położna była ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam w planach tę książkę, dlatego bardzo się cieszę, że tak pozytywnie ją odbierasz.

    OdpowiedzUsuń
  5. Słyszałam już wiele opinii o tej książce i jestem niesamowicie zachęcona - te opowieści już potencjalnie wydają mi się bardzo ciekawe i pełne emocji. Mam już swój egzemplarz i czekam z niecierpliwością na wolne dni, kiedy wreszcie będę mogła się zabrać za lekturę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo mnie zainteresowałaś! To może być naprawdę ciekawa lektura :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo lubię tak wartościowe książki, bycie położną to nie lada wyzwanie, odpowiedzialne, ale na pewno daje dużo satysfakcji :)

    OdpowiedzUsuń