Tytuł: Lasy w płomieniach
Autor: Nora Roberts
Wydawnictwo: Świat Książki
Liczba stron: 400
Moja ocena: 6+/10
"Zawsze marnuje się czas, gdy nie walczy się o swoje pragnienia".
Strażacy są niesamowicie odważni, a ich praca była i zawsze będzie ceniona, ponieważ ratuje lasy, zwierzęta, również ludzkie życie. Zawsze wyobrażając sobie strażaka mam w głowie dobrze zbudowanego mężczyznę oraz wóz strażacki. Nora Roberts poszerzyła moją wiedzę na ten temat – okazuje się, że można być strażakiem spadochroniarzem. Baa, można być nawet kobietą strażakiem spadochroniarzem! A wokół gorącego ognia krążyć może równie płomienna miłość.
Nora Roberts to prawdziwa mistrzyni romansu, pokochałam jej książki już dawno. Każda porywała mnie i ukazywała najpiękniejsze historie miłosne jakie istnieją. Nie mogę uwierzyć, że można napisać tak wiele dobrych powieści – a jednak jest to możliwe.
Rowan Tripp to ta wyjątkowa kobieta, która postanowiła zostać strażakiem i to nie byle jakim. Jej praca jest podwójnie niebezpieczna, bo gdy skacze ze śmigłowca w las objęty pożarem, jeszcze zanim jej stopy dotkną ziemi i pobiegną, by ratować las, może wydarzyć się mnóstwo nieszczęśliwych wypadków. Taki nieszczęśliwy wypadek spotkał jej partnera, który poświęcił swoje życie by ratować lasy. Teraz, gdy nastąpił kolejny pożarowy sezon Rowan mimo tragedii podnosi głowę i postanawia po raz kolejny zmierzyć się z ogniem. Ten sezon różni się jednak od poprzednich. Bohaterka rezygnuje ze swoich żelaznych reguł i umawia się z Gullem – tegorocznym rekrutem. W tym miejscu, jak się domyślacie, rozwija się wątek miłosny.
Zawsze chwaliłam Norę Roberts za to, że z zupełnie zwykłej historii potrafi stworzyć coś pięknego, porywającego i romantycznego. Czytając opis fabuły na okładkach jej książek myślałam sobie „to będzie kolejna nudna historia”. Ale przekonałam się nie raz, że nie jest to prawda. Tym razem okazało się, że fabuła wcale nie skupia się wyłącznie na wątku romantycznym. Oprócz dokładnych opisów pracy strażaków, spotkałam się z zbrodnią i tajemnicą. I niestety to spowodowało, że „Lasy w płomieniach” spodobały mi się mniej od innych książek Nory Roberts. Nastawiłam się na gorący romans, a był on tylko jednym z wielu innych wątków. Być może pisarka nie radzi sobie z innymi gatunkami tak dobrze, jak z romansem. Być może akurat ta historia mnie nie porwała. Była dobra, ale nie tak dobra jak inne.
Fabuła nie jest nazbyt wymyślna, ale jak już wspominałam, nigdy nie przeszkadzało mi to w powieściach Nory Roberts. Tym razem stało się jednak inaczej. Bohaterowie są dobrze wykreowani i akurat do nich nie mam żadnych "ale". Rowan jest postacią z krwi i kości, ze swoimi plusami i minusami. Gull jest identyczny. Gdy bohaterowie nie są przesłodzeni i wyidealizowani można stworzyć piękną historię miłosną. Tutaj natomiast wkradł się wątek kryminalny i to on tak naprawdę odgrywał najważniejszą rolę. Nie twierdzę, że pisarka poradziła sobie z nim źle, jednak nie odczuwałam już tej wyjątkowości, Nora Roberts zawsze mnie zaskakiwała, a tym razem jedynie mnie zadowoliła.
„Lasy w płomieniach” to książka dla osób, które mają ochotę na romans, który nie jest jedynym wątkiem w powieści. W moim odczuciu jest to jedna ze słabszych książek Nory Roberts, choć innym z pewnością spodoba się pomieszanie różnych gatunków powieści. Jeśli słońce i temperatura zawiedzie pomimo trwającego lata, to sięgnijcie po „Lasy w płomieniach" by nieco się rozgrzać.
Nie znam jeszcze żadnej książki Nory Roberts, pomimo tego, że to popularna autorka.. Musze w końcu zapoznać się z jej twórczością :)
OdpowiedzUsuńNie spotkałam się jeszcze z powieściami tej autorki. Gdy już sięgnę po jej książki, postaram się nie zaczynać od tej ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Nie miałam okazji czytać książek Roberts i nie jestem do końca przekonana czy powinnam się za nie zabierać skoro za romansami nie przepadam. Może kiedyś skuszę się na jakaś powieść, ale pewnie nie będą to "Lasy w płomieniach".
OdpowiedzUsuńNie znam tej książki, ale jestem ciekawa, czy przypadkiem nie została ona zekranizowana, gdyż jej fabuła brzmi znajomo.
OdpowiedzUsuńNorę lubię, ale jej książki są nierówne... Romanse są przeciętne, lepsze są te pozycje, które zawierają elementy fantastyki : )
OdpowiedzUsuńNie czytałam nic tej autorki, ale raczej mnie do niej nie ciągnie...
OdpowiedzUsuńJa do romansu nie jestem przekonana, ale skoro jest to swoisty dodatek, to może bardziej by mnie do siebie przekonała :)
OdpowiedzUsuńLubię te książki Nory z wątkiem paranormal :)
OdpowiedzUsuńLubię książki tej autorki, ale nie każdą :)
OdpowiedzUsuńhttp://ksiazkomiloscimoja.blogspot.com/
Nigdy nie czytałam nic tej autorki, to raczej nie moje klimaty.
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do tagu książkowego:)
OdpowiedzUsuńhttp://ksiazkomiloscimoja.blogspot.com/2015/08/medyczny-tag-ksiazkowy.html
Nory Roberts czytałam tylko opowiadania, jednak jest faktem to, że jest ona jedną z lepszych pisarek romantycznych. Dobrze pisze i ciekawie, więcej nie potrzeba, aby mnie przekonać do romansu :)
OdpowiedzUsuńNorę Roberts uwielbiam, i nie mam pojęcia pod którą postacią najbardziej. Bardzo podoba mi się romans z kryminałem, romans z fantastyką, czysty romans, ale akurat "Lasy w płomieniach" choć były ciekawa to faktycznie nie zachwycają, Jak napisałaś są jedynie zadowalające. Zdecydowanie lepsze były "Czarne wzgórza" czy "Zorza polarna", jeśli już mówimy o dodatku kryminału :) A z samych romansów od Nory to bardzo lubię serię o Mac Gregorach :)
OdpowiedzUsuń