Tytuł: Odłamki
Autor: Ismet Prcić
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Liczba stron: 432
Moja ocena: 9/10
Każdy młody człowiek pragnie żyć pełnią życia, pragnie brać z niego pełnymi garściami. Nikt nie lubi, gdy świat stawia bariery nie do przekroczenia, w szczególności nie lubią tego młodzi i ambitni, z marzeniami, wielkimi planami, wizją idealnego życia. Ismet pragnie właśnie takiego życia – odrobinę beztroskiego, z nutą planów na przyszłość. Chłopak pragnie randek, chce pić z kolegami wino, a najważniejsza jest dla niego wolność. Niestety w Bośni pogrążanej wojną nie ma miejsca na beztroskie życie.
Chłopak, któremu utrącono skrzydła, dostaje pewnego dnia szansę. Tą iskierką nadziei jest wyjazd do Ameryki z grupą teatralną. Być może wygląda to jak zdrada ojczyzny, jednak chodzi tu o jego przyszłość, o jego lepsze życie. Bohater robi wszystko, by wykorzystać swoją życiową szansę, jednak musi się ze wszystkimi trudami zmagać zupełnie samotnie.
„Odłamki” to kompletnie niechronologiczna, nietrzymająca się żadnych zasad opowieść uchodźcy na temat swojego życia w Bośni i poza nią. Na temat trudnych uczuć, ciężkich decyzji i wielkiej ilości bólu, który przebija serce bohatera na wskroś. W pewnym momencie Ismet zaczyna się zastanawiać, czy decyzja opuszczenia rodziny była właściwa. Kogo nie zadręczałyby wyrzuty sumienia, gdyby podczas naszej świetnej zabawy cierpiałaby nasza rodzina. Jak tu cieszyć się upojną chwilą z piękną dziewczyną, gdy nie wiadomo czy matka w ogóle ma co jeść.
Prawda miesza się w tej książce z fikcją, a tekst jest tak chaotyczny i uczuciowy, że sama czasami nie wiedziałam, co jest czym. Ale to wszystko kompletnie nie miało znaczenia, ponieważ w książce liczą się odłamki uczuć, które stanowią całość postaci głównego bohatera. Odłamek pochodzący z Ameryki, odłamek z Bośni, odłamek serca matki i odłamek serca nowej amerykańskiej dziewczyny – wszystkie te odłamki składają się na jedno, okaleczone serce Ismeta.
Czytając „Odłamki” miałam mieszane uczucia. Niby powinnam płakać, ale potrafiłam w tej tragedii również się uśmiechać. Powinnam ubolewać nad okrutnym losem bohatera, ale bywało, że się z nim bawiłam. Byłam mocno zmieszana tymi dziwnymi uczuciami. Czułam się po części jak bohater książki – sama nie wiedziałam co jest właściwe: udawanie „szczęśliwego” życia, czy może ubolewanie nad jego beznadziejnością.
Towarzyszą mi takie emocje jak przygnębienie, przytłoczenie, smutek, ale i odrobina radości. „Odłamki” mają głęboki sens, który dociera do nas z każdą stroną coraz bardziej. Jest to książka, którą trudna przeczytać na raz. Trzeba ją przeżywać strona po stronie, ponieważ ludzkie emocje są najtrudniejsze do zrozumienia. Prcić urzekł mnie swoją szczerością. Czasem wulgarny, zawsze bezpośredni, w 100% autentyczny – te cechy sprawiły, że na długo go nie zapomnę.
Na pewno przeczytam, to już kolejna zachęcająca recenzja!
OdpowiedzUsuńTa książka ma wyjątkowo magnetyzującą okładkę. Wprost nie mogę się od niej oderwać. Także fabuła oraz Twoja zachęcająca recenzja skutecznie zachęcają mnie do sięgnięcia po tę pozycję.
OdpowiedzUsuńKsiążka z pewnością jest ciekawa i wartościowa, ale odstrasza mnie od niej brak chronologii w przytaczaniu wydarzeń. Nie twierdzę, że nigdy po nią nie sięgnę, ale na razie nie jestem gotowa na taką lekturę.
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się nad ta pozycją, ale ostatecznie jakoś zrezygnowałam, zdaję sobie sprawę, że jest wartościowa, ale to chyba kompletnie nie mój gatunek :(
OdpowiedzUsuńOstatnio mamy taki wysyp recenzji tej książki, że chyba każdy czuje się albo zażenowany, albo zaintrygowany.
OdpowiedzUsuńBardzo dobry, mocny, wartościowy tekst. Jedyną wadą jest moim zdaniem to, że bardzo trudno się ją czyta.
OdpowiedzUsuńjak dla mnie książka dobra, ale brakowało mi w niej... czegoś.
OdpowiedzUsuńnie wspomniałaś nic o wątku Mustafy - chyba najbardziej nie podobało mi się, że tak właściwie nie został wyjaśniony.
Mam od pewnego czasu w planach - na pewno wkrótce się za nią rozejrzę :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie przemawiające, życiowe historie. Z pewnością rozejrzę się za lekturą.
OdpowiedzUsuń