Tytuł: Czerwone liście
Autor: Paullina Simons
Wydawnictwo: Świat Książki
Liczba stron: 400
Ocena: 6/10
Paullinę Simons znam z kilku dobrych romansów, które każdemu polecam, ale nie spodziewałam się, że mogłabym poznać ją również od strony kryminału. Świat stanął na głowie, ale wszystkiego trzeba w życiu spróbować. Obawiałam się spotkania z tą książką. Myślicie, że autorka romansów mogła poradzić sobie z kryminałem?
Początki bywają trudne i tym razem było podobnie. Poznajemy czwórkę studentów, którzy się przyjaźnią, czasem nawet sypiają ze sobą, a ich relacje można zdecydowanie określić mianem skomplikowanych. Najważniejszą osobą jestKristina Kim, beztroska dziewczyna z głową w chmurach, choć w gruncie rzeczy zamknięta w sobie i skrywająca wielką tajemnicę. Polubiłam tę bohaterkę dość szybko, choć niektóre sytuacje szybko popsuły mi obraz dobrej przyjaciółki. Jakie jednak to wszystko ma znaczenie, skoro ja z niecierpliwością czekałam na tajemnicze morderstwo, opisane na okładce książki?
Z jednej strony mogę powiedzieć, że druga część książki, która odnosi się do Spencera Patricka O’Malley, jest zdecydowanie lepsza. Z drugiej jednak strony, gdyby nie poznanie bohaterów w jej pierwszej części, moje zainteresowanie morderstwem byłoby raczej znikome.
Skłamałabym, gdybym powiedziała, że Czerwone liście to książka pełna na pięcia, czy też doskonały kryminał. Owszem, czytało mi się ją naprawdę przyjemnie, i nie mogłam doczekać się rozwiązania zagadki. Ponadto, nie domyśliłam się motywów zbrodni, a portret mordercy nie był taki oczywisty, a to już połowa sukcesu. Mimo to, zabrakło mi dreszczyku strachu, czy szalonej akcji, a czwórka przyjaciół od samego początku była podejrzana. Od razu dało się zauważyć, że coś między nimi nie gra. Autorka powolutku przedstawiała czytelnikowi coraz to nowe elementy wielkiej układanki, którą na końcu złożyła w zgrabną całość.
Styl Paulliny Simons jest doprawdy specyficzny i trzeba go polubić, by z przyjemnością przejść przez książki tej autorki. Jednak ci, którzy już ją pokochali, znajdą coś dla siebie. Pisarka zawsze dogłębnie analizuje ludzkie zachowania. Szczerze mówiąc, jej książki nie powinny być dzielone na romanse czy kryminały. Powieści tej pisarki zawsze zawierają nutę psychologicznego analizowania bohaterów i różnych rodzajów ludzi. Powieści mogą być słabe, dłużące się, nieciekawe, ale nie są bezsensowne i tandetne. Autorka ma tendencję do analizowania każdego szczegółu, a bohaterów potrafi przedstawić w niesamowicie realistyczny sposób (choć postaci przez nią stworzone bywają szalone).
Dlatego choć Czerwone liście mają wiele minusów i tak znajdą fanów wśród czytelników, ponieważ ich bohaterowie mogliby być naszymi znajomymi, którzy pogubili się na drodze życia bardziej, niż moglibyśmy to sobie wyobrazić. Tę książkę polecam fanom Paulliny Simons i osobom, które mają ochotę na lekką powieść o skomplikowanych stosunkach między przyjaciółmi z nutą kryminalną w tle. Detektyw O’Malley zaskoczy was sposobem poprowadzenia śledztwa oraz wymierzeniem sprawiedliwości!
Jeszcze nie czytałam, może kiedyś... zapowiada się dosyć ciekawie :)
OdpowiedzUsuńNie znam twórczości Paulliny Simons, ale muszę przejrzeć swoja biblioteczkę, gdyż wydaje mi się, że jakiś czas temu w antykwariacie kupiłam jakąś książkę tej autorki. Jeśli moje przypuszczenia się potwierdzą, to wezmę się za czytanie tej lektury.
OdpowiedzUsuńTylko ze względu na to, że nie jest to mój gust czytelniczy, to nie sądzę, że ją przeczytam, ale może właśnie w tym kryminale znajdę coś ciekawego i ujmującego?
OdpowiedzUsuńHm...pomimo tych minusów - spróbowałabym. Jakoś tak zaciekawił mnie wątek tej czwórki "przyjaciół";)
OdpowiedzUsuńIntryguje mnie ten specyficzny styl. Zajrzałabym do tej książki.
OdpowiedzUsuńNie lubię kryminałów, lecz chętnie poznałabym romanse autorki, o których wspomniałaś. :)
OdpowiedzUsuńPóki co czytałam jej "Drogę do szczęścia", ale niezbyt przypadła mi do gustu...
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że chodziło o Drogę do raju - ta książka również jakoś nie przypadła mi do gustu, była raczej nudnawa, ale pozostawiła po sobie pewien ślad :)
UsuńTo prawda :)
UsuńNie wiedziałam, że jej twórczość ma jeszcze jeden kryminał! Ja czytałam "Jedenaście godzin" i jestem zachwycona, Tobie też polecam ;)
Aktualnie mam w planach "Dziewczyna na Times Square", podobno kolejna wspaniała pozycja. Ale po "Jedenaście godzin" również na pewno sięgnę :)
UsuńAutorkę znam głównie z trylogii "Jeździec miedziany" i rzeczywiście jakoś nie pasuje mi ona do kryminału, ale nigdy nic nie wiadomo. Mimo że ta powieść nie jest jakaś szałowa to chyba dam jej szansę :)
OdpowiedzUsuńRzadko czytam kryminały, więc wybieram raczej te najlepsze, żeby się do nich nie zrazić. Po ten chybabym nie sięgnęła, gdyż wydaje się przeciętny.
OdpowiedzUsuńWłaśnie niedawno wygrałam tę książkę i szczerze przyznawszy, troszkę zasmuciła mnie Twoja recenzja, ale rozumiem Twoje stanowisko. Zobaczymy czy ja podobnie odbiorę tę historię, bo wg mnie zapowiada się całkiem ciekawie.
OdpowiedzUsuńJeśli nie znasz autorki z Jeźdźca miedzianego, to możesz tę powieść odebrać całkiem dobrze, w przeciwnym razie od autorki oczekuje się o wiele więcej :)
UsuńKsiążka raczej nie dla mnie, ale może kiedyś spróbuję :)
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego w nowym roku :)
Czy w przypadku tej książki można się pokusić o stwierdzenie, że to obyczajówka z wątkiem kryminalnym w tle? Czy jednak przede wszystkim dominuje w powieści temat zbrodni? P.s. Inną książkę autorki mam w biblioteczce, więc jeśli poznam jej styl pisania, to stwierdzę również wówczas, czy warto próbować poznawać i ten tytuł:)
OdpowiedzUsuńMyślę, że jak najbardziej można tę książkę nazwać obyczajówką z wątkiem kryminalnym :)
UsuńKocham styl pisania Simons dlatego chętnie sprawdzę na własnej skórze jaka będzie moja opinia. Jednak myślę że i tak mi się spodoba. :)
OdpowiedzUsuń